Uwaga!

Fanfiction yaoi, czyli traktujące o związkach męsko-męskich. Blog zawiera również treści erotyczne.
Nie lubisz, nie czytaj - ja do niczego nie zmuszam.
Możesz skomentować dowolną notkę, każdy komentarz zostanie przeczytany! :)

wtorek, 25 stycznia 2011

Bonusfik "Skazany na Sasuke" Rozdział 6

Rozdział tak jakby przełomowy, tak jakby dla Nejiego, ale nie mam zamiary psuć Wam zabawy z czytania, toteż o niczym ani słówka.  Tylko tyle, że w jednym fragmencie narrator dość nagle przerzuca się z perspektywy Nejiego, na perspektywę Sasuke, ale to takie tam mało istotne. ^^
Zapraszam do lektury!
I Shun, proszę mi się nie kłaść do piramid. No chyba, że masz tam pełen luksus i stałe łącze. xD Bo tak jakby jeden komentarz z zażaleniem działa cuda. ;P
6.      „Piwne wnioski”
Po wypiciu kilku wypełnionych po brzegi piwem szklanek, Sasuke zaczęło robić się ciepło, a może nawet troszkę gorąco. Policzki przybrały delikatny różowy odcień i z powodu (jak mu się zdawało) podwyższenia temperatury w pokoju, musiał podciągnąć rękawy swojej koszuli do łokcia. Nigdy nie był jakoś specjalnie odporny na działanie alkoholu, ale też nigdy nie pił go w dużych ilościach. Jakoś tak upijanie się i całe to późniejsze wariactwo, gdy nie czuje się już żadnych barier, go nie kręciło. Owszem, może to wrażenie rozluźnienia i ciała, i języka było niezłe, ale rozmazujące się pole widzenia i niepewny krok skutecznie zmniejszały jego atrakcyjność.
Neji jak do tej pory nie powiedział nic. Za to z uporem godnym lepszej sprawy patrzył za okno na uliczną lampę, której blask wpadał do mieszkania. Gdy znudził mu się ten widok zaczynał obserwować, jak piwna piana powoli znika ze szklanki, pozostawiając tylko napój w kolorze bursztynu. Później zwyczajnie podnosił naczynie i wypijał zawartość jednym haustem. Dolewał sobie, znowu patrzył za okno, potem na szklankę, pił i tak w kółko.
- Sorki – powiedział Sasuke, gdy szyjka butelki omsknęła mu się po krawędzi szkła i rozlał trochę piwa na blat stolika. Pieniąca się plama rozprzestrzeniła się po zmatowiałym drewnie i dotarłszy na sam kraniec stolika, rozpoczęła ekspansję na podłogę. – Pójdę po ścierkę.
No, nie zrobił tego do końca „niechcąco”. To było raczej zamierzone i miało na celu zwrócenie uwagi Hyuugi na coś innego, niż niemyte od miesięcy szyby okienne i światło z ulicy. Siedzenie na jednej wąskiej i twardej kanapie z kimś, kto nie zwraca uwagi na twoją obecność i po prostu pogrąża się w jakichś depresyjnych rozważaniach (sądząc po jego wyrazie twarzy) nie jest jakąś wielką rozrywką. I skoro nawet Sasuke, preferujący dywany tak czyste jak z reklamy odplamiacza, zdecydował się wylać na nie piwo, to to wszystko było deko ważniejsze od wszystkiego innego. To musiało być dla zachowania równowagi na świecie, miłości i pokoju! Czyli wartości do których plamy nie miały prawa się umywać.
Niezależnie od tego, czy wylanie piwa rzeczywiście skutkowało w sprawach ogólnoświatowego pokoju, na Nejiego zadziałało. Wycierający stół Sasuke, poczuł nareszcie spojrzenie długowłosego na sobie. Mięśnie pleców miał napięte, a dłonie, dotąd spoczywające bez ruchu na kolanach, zaciśnięte w pięści. Potrząsnął delikatnie głową, a luźne pasemka spadły mu na twarz. Kilka razy już jakby miał otwierać usta, już miał coś powiedzieć, ale albo nie potrafił ubrać tego w słowa, albo po prostu się rozmyślał. Atmosfera tężała pod wpływem mocnego spojrzenia nie do końca zdecydowanego na przerwanie milczenia Hyuugi.
- Stare chińskie przysłowie mówi: „Jeśli nie masz co powiedzieć, powiedz stare chińskie przysłowie” – Sasuke zabłysnął swoją literacką elokwencją i usiadłszy, dopełnił szklankę, nie przelewając już ani kropelki. Oblizał delikatnie zaczerwienione, przekrwione wargi.
Taka humorystyczna, niezobowiązująca uwaga została przyjęta aprobującym mruknięciem. Neji już mniej więcej wiedział, na czym stoi i miał pojęcie, jakie to coś jest stabilne. W jego ocenie niespecjalnie – raczej jak huśtawka, ale lepsze to niż nic. W końcu huśtawki też mają gdzieś jakieś położenie równowagi i od biedy mogą posłużyć Nejiemu jako oparcie.
- A jeśli nie znam żadnych starych chińskich przysłów? – westchnął ciężko Hyuuga. – To że w jednej reklamie latałem w kimonie i robiono mi zdjęcia przy chińskiej porcelanie, nie znaczy jeszcze, że znam się na przysłowiach, Uchiha – dodał po chwili i głównie na tej części wypowiedzi skupił się Sasuke.
- To dziwne – wyznał – jakimś cudem nie mam tych zdjęć.
- Przynajmniej tyle dobrego. W każdym razie myślę, że musimy porozmawiać, Uchiha, i rozwiązać pewien fundamentalny problem. A może dwa. Pierwszym jest…
- Pewnie nasze wesele? – zapytał Sasuke, a Neji wybałuszył oczy. Sasuke nieco się rozczulił, nawet wytrzeszcz oczu u Hyuugi wygląda uroczo.
- To ta wiadomość tak szybko się rozniosła?
- No wiesz, rozdawane zaproszenia, te dwa wielkie billboardy w centrum… Hiashi planuje coś tak maksymalnie wielkiego, że chyba zapisze się kronikach Konohy jako największa impreza weselna w ogóle. A on jako organizator i sądzę, że każe zapisać swoje imię i nazwisko wielkimi czerwonymi literami.
- O matko – wyszeptał Hyuuga i zamknął oczy na dłuższą chwilę.
           Sasuke czekał na dalszy ciąg, w międzyczasie wypijając kolejną porcję napoju. Gdzieś w myślach mignęło mu, że powinien zwolnić tempo, bo niedługo będzie narąbany, a to postawi go w niezbyt dobrym świetle. Szczególnie, że siedzący obok niego chłopak jest świeżutki jak kwiatuszek i zachowuje się tak, jakby zamiast browaru (Ile to już flaszek? Jedna, druga, trzecia, czwar… eee, mnóstwo) pił soczek pomarańczowy.
            - No to skoro wiesz, nie muszę cię o tym informować. Zresztą, to pewnie by brzmiało jak oświadczyny – Neji potrząsnął głową – a chyba nie chcę się tobie oświadczać, Uchiha.
            Sasuke już miał mu przerwać, że przecież na oświadczyny jest troszkę za późno, ale Neji szybko podjął:
            - Bo to wynika z drugiej bardzo ważnej rzeczy. Mianowicie, co ja o tobie wiem, co ty o mnie wiesz i dlaczego jest tak, że znamy się słabo i nie damy rady poznać się dobrze do tej cholernej soboty…
            - Ależ! – sprzeciwił się Sasuke. – Wszystko, ale to absolutnie wszystko jest możliwe.
- Długo nad tym myślałem – Hyuuga zignorował wcięcie się Sasuke do jego przemyśliwanego od kilku godzin monologu. Strzepnął sobie włosy z ramienia i kontynuował. - Ale wniosek do którego doszedłem, nie jest zanadto optymistyczny. Mówiłeś, żebym się w tobie zakochał i skoro nie mam innego wyboru, postanowiłem to zrobić. Mimo że (ogólnie mówiąc, oczywiście) tak właściwie to podobasz mi się bardziej niż mniej, nie sądzę, że będzie to jakoś specjalnie łatwe. Ale chyba lepiej skłamać i powiedzieć, że to Hiashi organizując coś takiego, nie wiedział o hmm… o uczuciach, które do siebie żywimy, a nie że to wszystko jakoś tak przypadkowo wyszło. – Oparł brodę na dłoni i delikatnie przechylił głowę, czekając na reakcję Sasuke. – Jeśli najpierw… coś z tego wyniknie oczywiście.
- Oczywiście – gorliwie przytaknął Sasuke i po raz tysiączny tego wieczoru umoczył usta w szklance.
Nejiego dużo kosztowało wypowiedzenie takich słów. Nie sądził, żeby kiedyś w przeszłości był zakochany. Chodził na randki, całował się, no i oczywiście o resztę aktywności też zahaczał (jak każdy normalnie funkcjonujący człowiek), ale było tego raczej niezbyt wiele i nie przywiązywał do tego większej wagi. A teraz pojawia się coś takiego i nagle musi!
Chociaż w zasadzie to może niekoniecznie „musiał”, ale jakoś nie wyobrażał sobie jakby mógł to wszystko odkręcić. Tym bardziej, że Sasuke wraz z Hiashim mogliby się sprzymierzyć i wszystkie jego działania i tak by się nie powiodły. O bogowie, Hyuuga! Masz życie jak z telenoweli! I nawet twój gach wygląda jak supermodel.
Młody Hyuuga zresztą zawsze miał wrażenie, że wuj raczej nie darzy go zbyt wielką sympatią. Ale teraz, w tej jednej chwili, kiedy siedział obok Sasuke i w ręku trzymał opróżnioną do połowy szklankę ciepłego piwa, wszystko stało się tak jasne jak nigdy.
To właśnie z powodu tej jakiejś wrodzonej niechęci, jak kiedyś wygrał lizaka na loterii, Hiashi zabrał mu go i pożarł na jego niewinnych oczach ośmiolatka. I kiedy wracał z wywiadówki, zawsze dawał mu szlabany na wychodzenie z domu. I zabierał mu jego koszulki, w których wychodził na podbój dzielnicy, a które po zwrocie nie nadawały się już do chodzenia (zaschnięta krew nie chciała zejść, a traktowanie wybielaczem kolorowych ubrań było raczej idiotycznym pomysłem).
Dlatego zrobi na złość wszystkim i nie będzie się bawił w odwoływanie małżeństwa, tylko pokaże Hiashiemu jak cudownie i błogo żyje mu się z Sasuke. Jeszcze będą z Uchihą najszczęśliwszym małżeństwem w Konosze! I Neji już się postara o to, żeby szczęście dosłownie wylewało się z niego samego i Sasuke, nawet jeśli będzie to postać krwi, potu i łez.
Niepokojącym Nejiemu wydało się tylko to, że gdy myśli o idealnych małżeństwach przed oczami pojawiają mu się amerykańskie seriale dla kur domowych. I były to złe obrazy.
Zgodnie z serialami któryś z nich powinien paradować w falbaniastym fartuszku po kuchni, a potem witać małżonka słodkim całuskiem w policzek, gdy ten wróci z pracy. Dalej… wspólny obiad. Będzie zjadliwy i nie poskutkuje zatruciem, jeśli to Sasuke go ugotuje. Chronologicznie na pewno coś tam było o naprawianiu kranów w łazience albo gdzieś indziej… Ale to raczej niezbyt ważne. No, i odbieranie dzieci ze szkoły. Mają jakieś? Nie? To można to spokojnie skreślić i zająć się dalszą częścią – kolacjami przy winie i spacerkami przy księżycu brzegiem plaży.
No  dobra, może aż tak idealną parą małżeńską to nie będą. Hyuuga musiałby zacząć się leczyć na głowę, gdyby zobaczył Sasuke w różowym fartuszku. I byłby to ciężki przypadek histerycznego śmiechu oraz kilku pomniejszych psychoz, których zdążył nabawić się podczas całej tej farsy.
Sasuke uśmiechnął się krzywo, urażając obity policzek:
– A skoro już mówiłeś o tym, że poznawaniu się, to wiesz… Mówi się, że w łóżku poznaje się człowieka najlepiej, więc może…
Gdyby Sasuke udało mu się przeforsować ten plan, dzień byłby perfekcyjny. Ba, najlepszy w jego życiu! Dodatkowo zrobiło mu się już tak gorąco, że najchętniej ściągnąłby nie tylko koszulkę, w której dosłownie się gotował, ale także resztę ubrań.
O matko, i ten wzrok Nejiego! Cud, że jeszcze się trzyma i nie zrobił niczego dziwnego, za co mógłby trafić do więzienia za usiłowanie popełnienia przestępstwa na tle seksualnym. A jeszcze przedtem do szpitala na ostry dyżur z powodu kastracji dokonanej gołymi rękami Hyuugi. Mimo wszystko, Neji mógłby być trochę mniej drażliwy…
- Nie – odparł zdecydowanie długowłosy. – Ale możesz mnie za to pocałować.
Gdyby Uchiha miał alter ego, wtedy zawyłoby ze szczęścia i odtańczyło taniec deszczu jakiegoś afrykańskiego plemiona. Ale nie miał, więc jego umysł był w normie, choć normie nieco przytępionej alkoholem i niezmiernie uradowanej.
W tamtej chwili mieli najwyraźniej zbyt dużo dobrych chęci. W swoim spalającym wszystko entuzjazmie i szybkim zbliżaniu się dwóch twarzy do siebie, stuknęli się nosami. Delikatne, ale niepożądane zderzenie nie przeszkodziło im w nieco nieśmiałym i krótkim pocałunku. Suche wargi Nejiego i gorące, wilgotne od wielokrotnego oblizywania Sasuke już po paru sekundach, przerwały kontakt.
Uchihę nie zadowoliło jednak takie coś, co trwało tak krótko. Przysunął się bardziej, zmniejszając ponownie dzielącą ich odległość. Spojrzał się z bardzo bliska na nieco zmrużone oczy Nejiego. Chwilę później jego lewa dłoń znalazła się na jego policzku i subtelnym dotykiem przesunęła się aż do ucha, zakładając za nie kilka przydługich, wymykających się gumce kosmyków. Drugą ręką przytrzymał lekko brodę, kciukiem gładząc dolną wargę Hyuugi. Chwilę później wargę tę schwyciły rozognione usta Uchihy, ssąc ją i ostrożnie drażniąc językiem. Gardłowy pomruk zabrzmiał w pokoju, gdy Neji przyjął rzuconą rękawicę i zaczął odpowiadać na wszelkie poczynania Sasuke. Prawa dłoń przemieściła się z brody na plecy i po przedostaniu się przez kurtynę ciemnych włosów, zaczęła pieścić jego kark.
Ciało Sasuke wciskało długowłosego w oparcie kanapy, które z każdym ruchem trzeszczało coraz bardziej. Niemal rozpłaszczony na naleśnik przez Uchihę Neji próbował jeszcze protestować, starając się wykrzesać z siebie trochę stanowczości i odepchnąć rozpalone ciało od siebie. Ale tylko westchnął drżąco, gdy tamten zmysłowy pocałunek został zastąpiony przez setki małych i krótkich muśnięć warg, a ręka przeniosła się trochę niżej…
***
Skórzana kurta Hiashiego nie wyróżniała się zbytnio na tle jej podobnych. Ale krótkie spojrzenie na tego mężczyznę pozwalało stwierdzić z całą pewnością „O, ten facet ma władzę!”.
Może było to coś w wyprostowanych dumnie plecach.
Może w chłodnym spojrzeniu, którym obserwował tłum stojących przed nim mężczyzn.
Może jego kij bejsbolowy był jakimś starożytnym artefaktem i jaśniał jakimś widzialnym tylko na poziome podświadomości światłem.
A może to nie było nic istotnego i po prostu instynktownie wiedziało się, że jest ktoś darzony szacunkiem.
Cokolwiek by to nie było - Hiashi na serio miał poważanie, władzę prawie że absolutną i charyzmę przywódcy.
Zbiorowisko osobników męskich w średnim wieku zafalowało, gdy Hyuuga odchrząknął. A było to chrząknięcie tak głośne, że w ciemności wieczoru i ciszy pustych ulic zabrzmiało niczym wystrzał armatni.
- Ziomale tej dzielni! Dzisiaj jest wielki dzień, który być może zapisze w historii jako najbardziej ziomalski pogrom siarskich kujonów z południa! My, w swojej zajebistości, unikniemy siary, przejmując Południową-Dzielnicę-Konohy-city. Nie przejmujmy się krwią przelaną w obronie innych ziomów i połamanymi kijami w obliczu tego zrytego Danzou! Wszystko to dla rispektu, hajsu i laseczek z tamtejszej dyski! Nie ważne, co oni se czają, dzisiaj ich rozpieprzymy. – Strzyknął kostkami palców, by poprawić ogólny odbiór jego wypowiedzi.
- Brawo – zabrzmiał znudzony głos Shikaku Nary, który leniwie zaczął klaskać.
Po chwili wiwaty, które rozległy się w ciasnej, równiutko wybrukowanej konoszańskiej uliczce zagrzmiało niby nadchodząca lawina.

6 komentarzy:

  1. Nareszcie! ( W sumie to podziwiam za wole trzymania bloga na onecie aż do ostatnich chwil. Ja nie odważyłbym się na taki masochizm.) Coż większych zmian w wygładaie nie ma ale na pewno bedzie ci wygodniej zarzadzac blogiem jak już sie przywyczaisz.
    Anyway Weny życze :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Unlimited Time Alter14 września 2012 21:08

    W sumie to czemu onet przenosi akurat na Wordpressa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej, prawie nie zauwazyłam komentarza, jako że komentarze aktualnie przenoszę. ;)
      Nie mam pojęcia, czemu na platformę wordpressa. Niby że prostota, ale... nie umiem tam nawet szablonu ustawić - serio, i zarządzanie blogiem jest faktycznie prostsze ba blogspocie niż na tym blog.pl w który docelowo ma się zmienić blog.onet.

      Haha, masochizm to może nie do końca. Przyzwyczajenie i sentyment wielki mam do onetu, ale skoro przestaje być taki, do jakiego się przyzwyczaiłam - nie mogę chyba dłużej na nim siedzieć.

      Dzięki za komcia, całuski posyłam i wracam do przenoszenia reszty notek. ;)
      mecha

      Usuń
  3. Komentarze przeniesione.

    nie, nie przeczytałam tego! jeszcze nie jestem na to gotowa, ale naprawde mam to w planach, może nie w najbliższej przyszłości ale jednak XD
    nie masz może w planach pisania czegoś co mniej uszkodzi moją psychikę?

    ~angelus, 2011-01-25 22:00
    @
    Czytaj kiedy chcesz, ja się stąd nigdzie nie wybieram. ;) Przynajmniej na razie nie, onet jeszcze mnie ostatecznie nie wkurzył.
    Wiesz, jak wyglądają moje najbliższe plany? xD Khm, nie sądzę, że Ci przypasują, gdyż to: SasuNaru i SasuNeji. Znaczy dokończę "Skazanego" i poprodukuję inszych cosiów trochę, bo ktoś mi się żalił, że nie mam praktycznie w ogóle SasuNaru. Ale co do inszych cosiów, inniejszych od SasuNaru to plany skoncentrowane mam tylko na TykixAllen z DGMa, a to się chyba nie liczy. ;P Co do Naruto, co mi wpadnie do łba fajnego, to napiszę. ;]

    ~mechalice, 2011-01-25 22:30
    @
    ajć! już ubolewam nad swoją biedną psychiką
    ale co tam, raz się żyje, jak już się pozbieram po sesji to pewnie wezme się za te wszystkie Saskowe fiki i wtedy okaże się ile tak na prawdę jestem w stanie znieść XDD

    ~angelus, 2011-01-26 19:22

    ten monolog hiashiego na końcu! absolutny loff! <33 mecha, ja nie jestem nejim, ja ci się oświadczam! wyyyjdź za mnie! ;D

    oprócz tej zaje.bistej wypowiedzi na końcu - boże twój hiashi jest po prostu taki charakterystyczny, że OMFG, loff, loff - twoje opisy nawet te 2/3 lata temu są bardzo dobre. co prawda - ale mówię to najzupełniej szczerą krytyką, taką jak lubisz ;) - coś mi zgrzytało w opisie pocałunku, zrobił się tam mały burdel, ale gdybyś to chciała poprawiać to pewnie bys musiała napisać całą scenkę od podstaw.
    loffciam cię łans egejn
    kasic

    ~kasica, 2011-01-25 22:43
    @
    Mnie też się podoba! ;D Loffciam siebie. xD
    A skoro mi się oświadczasz, ja oświadczyny przyjmuję. ;) Jesteś moją pierwszą żoną, z którą jestem oficjalnie zaręczona, a z którą nawet się nie widziałam. ;o Jak będę w Łodzi może da radę to jakoś nadrobić? (tak, tak - przywiozę ciaaacho. ;D)

    A, rzeczywiście - pomieszanie z poplątaniem z tymi łapami. xD Jak ja lubię słuchać Twoich komplementów, kochanie - znaczy, cieszę, się, że opisy są okej. Poprawki były czysto kosmetyczne. ;)

    ~mechalice, 2011-01-26 00:33
    @
    to zależy kiedy odwiedzasz Uć. bo mi się od poniedziałku zaczyna szkoła. :/ chociaż to twoje ciacho brzmi wystarczająco dobrze, żebym poszła na waksy specjalnie po to, żeby je zeżreć. ;P

    nom, też się ciesze żeśmy już zaręczone kobity. ;D pink power, my loff! ;*

    ~kasica, 2011-01-29 23:07

    OdpowiedzUsuń
  4. Stałka w piramidzie,to rzecz niezbędna każdej szanującej się mumii ;p
    Nawet byłam na tyle bezczelna,że udoskonaliłam pomysł Hrabiego Drakuli(podpatrzony w jego Dzienniku)i niedługo już cieszyć się będę Podróżnym Sarkofagiem Moich Marzeń m.in.z bezprzewodowym netem ;p
    Oczywiście,żebym mogła komentować np.kurczaka domowego i jego przyszłego teścia z artefaktem +5 do rispektu na dzielni,z każdego miejsca na Ziemi XD
    A teraz,ze zrytą psychiką idę spać,chociaż zastanawiam się czy jest sens,bo zaraz wstaję T.T

    ~Shun, 2011-01-26 02:42
    @
    A co na to sam hrabia? ;)

    Ty się nie śmiej, bo jeszcze się okaże, ze szanowny pan teść rzeczywiście ma artefakt, który daje mu bonus nie tylko do rispektu, ale tez do wyrywu lasek z dyskoteki! xD

    Hehe, widzę, ze kładziesz się w podobnych porach do mnie. xD Pobudka o szóstej?

    ~mechalice, 2011-01-26 18:53
    @
    Piątej T.T Ale jakoś mi się spać nie chciało ;/ (Możnaby nakręcić jakiś hicior, np. "Bezsenność w Otogakure" - melodramat oczywiście ;p)
    Jeśli chodzi o Hiashiego: mam wątpliwości, który "artefakt" miałaś na myśli w związku z wyrywaniem towarów ;p
    A co do Hrabiego, to troszku kłami groźnie pobłyskał i zafurkotał peleryną. Ale wystarczyło zafalować biustem (po uprzednim wydobyciu się z bandaży - co trwało marne dwie i pół godziny ;p) i można było prowadzić pokojowe negocjacje ;p

    ~Shun, 2011-01-26 19:30
    @
    I niech mnie Jashin kopnie, bo zapomniałam jeszcze rytualnie zajęczęć "Kiedy będzie Itachi, nyooo?" ;p

    ~Shun, 2011-01-26 19:41
    @
    Nie no, szósta to przeginka, ale piąta? Toż to barbarzyństwo!

    *kaszle znacząco* *kaszle jeszcze trochę* Możemy założyć, że Hiashi to bardzo uroczy mężczyzna posiadający walory zarówno fizyczne, jak i materialne. ;P

    Holender, gadka o Hrabi, a ja mam ochotę teraz sobie pośpiewać piosenkę o wampirach. xD Ale to po szwabsku, więc daruję sobie cytowanie. ;P

    A Itachi... Mam nadzieję, że mówisz o "Skazanym", a nie o biednym "Wszechświcie", czy o jakimkolwiek innym fanfiku? Jeżeli masz na myśli ten widoczny wyżej tekst, to Itachi ma zamiar pojawić się... no, nie wiem dokładnie, może za pięć rozdziałów, kiedy już sobie dojdą do wesela.
    Jeżeli inne, to na razie nic nie jest pewne. Te, no... negocjacje trwają. xD

    ~mechalice, 2011-01-26 20:22

    OdpowiedzUsuń
  5. @
    Ależ oczywiście, że Itachiego z Krainy Tłustych Talerzy ;p
    Jeśli mowa o wampirzych piosenkach, to mi akurat pierwsza na myśl przychodzi Kołaczkosia, Która Je Trzaska Po Ryju XD
    Ale ja jestem troszku pomięta psychicznie, tak więc sama rozumiesz ;p
    Temat Hiashiego taktownie przemilczę XD

    ~Shun z klanu Pokeballa na Patyku ;p, 2011-01-26 23:59
    @
    Uff, już myślałam, że o coś gorszego. ;P No, to tak myślę za około 5 chapów się pojawi (zależy ile tekstu mi wyjdzie), ale nie będę robić autospoilerów, bo to złe. xD

    Mam minę typu WTF, bo nie czaję, jaką piosenkę masz na myśli. Dunno, może już za późno dla mnie na myślenie?

    Ale bycie pomiętym jest dużo lepsze, niż bycie wyprasowanym. ;) Sama biologia Ci to udowodni, gdyż albowiem dlatego że mózg masz pofałdowany, a nie gładki. xD

    ~mechalice, 2011-01-27 01:23
    @
    Piosenka "Nie lubię wampirów" z repertuaru kabaretu Potem (Oh byłam ja wtedy jeszcze młoda, piękna i niebalsamowana ;p), którą dedykuję Edziowi "Połamałem Skarpety" Cullenowi ;p

    Doprawdy! Nie miałam pojęcia, że cosik mi się w mojej kształtnej czaszce pofałdziło ;O

    Już chwytam za żelazko i doprowadzam się do porządku XD

    ~Shun, 2011-01-27 01:58
    @
    O lol, a ją kiedyś słuchałam. xD Jednak późna pora + grypa wraz z gorączką nie sprzyjają myśleniu. ;P

    Ale czy Edłorda Kalena można jeszcze nazywać wąpierzem? Takie toto nieszkodliwe, mało estetyczne (przynajmniej sądząc po aktorze =.=) i skoncentrowane na wykrzykiwaniu "Ach, loffciam cię, Bello, jak lew, który zakochał się jagnięciu! Loff, loff!". Ja stawiam na jakąś chińską podróbkę. ;P IMHO już Louis z Kronik Wampirzych jest lepszym wampirem od niego.

    Ale ja piszę to jako typowa przedstawicielka czytelniczek, które czytając książkę myślały tylko: No nie no, ja tego nie strzymię!. I nie wytrzymałam. xD

    ~mechalice, 2011-01-27 20:36
    @
    Oł Maj Gakto! Nie wiedziałam, że to taka Inkredibyl Loff, że aż się od niej gorączki dostaje, na samą myśl XD Bo myślałam, że tylko zaawansowanej próchnicy ;p Nikt nie zniesie tyle słitaśności, nawet L na swoim talerzu XD
    A ja wybieram bramkę nr 2: Mr. Northman, would you please come in? ;3

    ~Shun, 2011-01-27 22:40
    @
    Ej nie, to chyba nie przez Edłorda. xD Już raczej przez mojego osobistego chłopaka bo rzecz jasna nie przeze mnie. Cullen jest taki hott, że nie rozpali nawet zapalniczki, a co dopiero mówić o mnie. ;P

    Kurczę, wiem, że powinnam w końcu obejrzeć Sru Blóda. Zerknęłam jak na razie na kilka wyrywkowych scenek i mi się podobało. ;]
    Ale najpierw muszę obejrzeć do końca ostatni sezon QaFa. After all, Brain też jest sexy. ^^

    ~mechalice, 2011-01-27 22:52
    @
    Kontakt z Edłordem wywołałby raczej silne dolegliwości ze strony układu pokarmowego.
    Przynajmniej u mnie ;p
    A TruBlata obejrzyj. Wredni Wikingowie to jest to, co Shunki lubią najbardziej ;3

    ~Shun, 2011-01-27 23:29

    A może by tak jakieś nowe opko? Takie pisane w malignie wyszłoby mocno surrealistyczne ;p

    ~Shun bez łapki T.T, 2011-01-28 17:06
    @
    Takie pisane w gorączce wyglądałoby jak opko pisane po pijaku. xD Co kiedyś spraktykowałam i się tekst kisi na kompie, bo kompletnie nie wiem, o czym jest. ;P
    Poza tym jedno wiem, nie chciałabyś przeczytać moich niepublikowanych tekstów. xD To po prostu burdel, którego nie da się ogarnąć słowem surrealizm - surrealiści piszą bardziej zrozumiale. ;P I się nie kryguję, mówię serio.

    ~mechalice, 2011-01-28 17:14
    @
    Że niby ja nie dam rady przez to przebrnąć? XD

    ~Shun, 2011-01-28 21:34
    @
    Nawet najbardziej wiekowa mumia nie dałaby rady ich przeczytać. ;P A ja sama nie przemogłabym się, żeby je gdzieś powiesić w internetach. Jednak gdybym powiesiła, jestem pewna, że pojawiłabym się na Przyczajonej Logice w ramach analizy.One się chyba zresztą nadają tylko do tego. xD

    ~mechalice, 2011-01-29 17:27

    Jak zwykle świetne:)
    Nie mam nic więcej do powiedzenia hehehe;P

    ~Moony, 2011-01-30 18:28

    OdpowiedzUsuń