Uwaga!

Fanfiction yaoi, czyli traktujące o związkach męsko-męskich. Blog zawiera również treści erotyczne.
Nie lubisz, nie czytaj - ja do niczego nie zmuszam.
Możesz skomentować dowolną notkę, każdy komentarz zostanie przeczytany! :)

środa, 17 listopada 2010

Bonusfik "Skazany na Sasuke" Rozdział 4

4. „Wcale nie niebiańskie ocknienie”
Nejiego obudziło dziwne uczucie bycia obserwowanym. Mimo że już nie spał, nie miał ochoty wstawać. Było mu tak miękko i wygodnie,  jego nagą skórę przyjemnie drażniła  chłodna, może nawet jedwabna pościel. Mruknął coś niewyraźnie, a ramię obejmujące go w pasie przycisnęło go bliżej do czegoś ciepłego. Enigmatyczne „coś” odgarnęło mu kosmyki włosów z twarzy i delikatnie musnęło ustami jego czoło.
I właśnie na ten dotyk Neji otworzył oczy i bardzo blisko swojej własnej twarzy napotkał dziwny, poważny wzrok ciemnowłosego Uchihy. Po chwili do Hyuugi dotarło, że to właśnie oni dwaj leżą półnadzy w jednym dość wąskim łóżku, a gorące ramię przytulające go do piersi należało właśnie do Sasuke (pierś również). Niezbyt przytomnie zauważył też, że właśnie przed chwilą ten cholerny Uchiha go pocałował. Co z tego, że tylko w czoło – liczy się ogólnie.
- Aaargh! – krzyknął Neji, uderzając Sasuke głową i jak najszybciej uciekając z wygodnego materaca.
Stanął w pozycji wyjściowej stylu Miękkiej Pięści.
- Chyba... złamałeś mi nos… - wydusił z siebie Sasuke.
Rzeczywiście, Uchiha trzymał się za twarz, a krew ciekła między jego palcami, plamiąc jasny błękit posłania.
- Ojej… Podać ci ręcznik?
***
„Nie, to zbyt prawdopodobne i wcale niezbyt wygodne …” – skomentował Sasuke swoje własne myśli, spoglądając na chwilowo nieprzytomnego Hyuugę leżącego na kanapie w mieszkaniu Uchihy.
Przyszli tutaj już chwilę po zawarciu małżeństwa.
Nie, żeby uściślić, wcale nie przyszli - Sasuke miał radochę z tego, że trochę obmacał zemdlonego Nejiego, wykonując technikę przeniesienia. Miał ręce zajęte tylko długowłosym, gdyż Hinata zobowiązała się, że w przeciągu trzech godzin dostarczy do mieszkania wszystkie bagaże Nejiego. A tymczasem długowłosy wypoczywał na tej nieziemsko twardej sofie w pokoju. A Sasuke się gapił.
I marzył jeszcze troszeczkę.

***
Neji natychmiast otworzył oczy, gdy tylko sen na złocistych skrzydłach odleciał od niego. Całe jego pole widzenia przesłaniała twarz Uchihy. Sasuke uśmiechnął się, poprawiając swój uścisk na talii długowłosego i złożył na jego ustach czuły pocałunek.
- Dzień dobry – zaczął miękkim głosem.
- Dzień dobry… - podstępny rumieniec wypełzł na twarz Nejiego, nadając mu prawdziwie anielski wygląd.
- Jak się spało?
- A jak myślisz? – odpowiedział pytaniem rozespany i delikatnie uśmiechnięty Neji. – Wyśmienicie.
Leżenie w ciepłej pościeli z Sasuke u swojego boku, było przyjemne i Neji nie miał najmniejszej ochoty się ruszać z łóżka. Podniósł swoją dłoń i zaczął kciukiem obrysowywać wąskie usta Sasuke, linię szczęki, twarde obojczyki, lekko wyczuwalne pod skórą kości żeber i twarde mięśnie brzucha, i niżej…
***
            Chłopak leżący na kanapie zaczął się wybudzać, przerywając tym samym naprawdę nieźle się zapowiadającą fantazję Sasuke. Żeby tak było w rzeczywistości, a nie tylko w wyobraźni! A może gdyby po prostu go pocałował, Hyuuga zacząłby się zachowywać dokładnie jak w wyobraźni?
Sasuke chyba zanurzyłby się w swej własnej szczęśliwości po pas, po szyję… a później utonął wniebowzięty, że złapał się w pułapkę skonstruowaną tak przemyślnie z Nejiego Hyuugi w jego własnej atrakcyjnej osobie.
Chociaż… Chyba nie będzie tak źle? Możliwe, że nie będzie się denerwował i przyjmie to wszystko ze stoickim spokojem? I od razu wyzna mu miłość na mur-beton, do grobowej deski?
            Ciało Hyuugi wyciągnęło się na całą długość kanapy, rozciągając mięśnie. Z okolic karku rozległo niezbyt głośne chrupnięcie, a później otworzyły się oczy. I tak jak zawsze zrobiły na Uchisze wielkie wrażenie. Perłowe, błyszczące i tylko lekko zamglone nie chcącym ustąpić bez walki snem. Dodatkowo kilka pasemek luźnych włosów spadło na czoło, lekko okalając podłużną, szczupłą twarz o złotawej cerze.
Gdy były tak luźno puszczone (gumka zsunęła się z włosów i leżała aktualnie gdzieś w okolicy jego nerek), Sasuke zaczął się zastanawiać, jak wyglądałyby mokre od, na przykład, jakiegoś ciepłego, letniego deszczu. Hyhy, ciepły deszcz… to może od razu Mister Mokrego Podkoszulka?
            Szybkie mrugnięcie i wzrok długowłosego skoncentrował się na pewnym szczególe. Szczegółem tym była dłoń Sasuke spoczywająca bez skrepowania na jego udzie. Neji był pewny - w żadnym wypadku nie powinna była się tam znaleźć!
Oczarowany Uchiha nie zdążył się wycofać i schronić w jakimś bunkrze, który być może zminimalizowałby rany, jakie niewątpliwie zada mu Neji.
Gratisowo.
            Prawy prosty, jaki zaserwował mu Hyuuga był silny, choć niezbyt dobrze wymierzony; ześliznął się po kości policzkowej. Ale to wystarczyło, by odrzucić chłopaka od kanapy na odległość jakiegoś metra.
Gdyby Sasuke był w tej chwili ubrany w swój długi, ciemny płaszcz, ten zafurkotałby malowniczo i dźwięcznie jak flaga na silnym wietrze w czasie efekciarsko spowolnionego lotu (taka konwencja), a gdy chłopak bez sił ległby na podłodze, fałdy w jakie ułożyłby się materiał, byłyby tak doskonałe, jak wierzchnia warstwa karpatki.
Niestety płaszcz wisiał na wieszaku przy drzwiach, nie łopocząc nawet troszeczkę - po prostu zignorował całą rozgrywającą się scenę.
Żeby więc tak świetna i pełna dramatyzmu scena nie poszła zupełne na marne, koszulka, w którą był odziany podwinęła się w ten sposób, że było widać kawałek wąskich, jasnych bioder i twardego, wyćwiczonego brzucha.
Fanserwis najwyraźniej spełnił swoje zadanie, bowiem gdzieś w dali dał się słyszeć przeciągły, kobiecy jęk zachwytu: Ach! Sasukeee-kun!, który niepokojąco zdawał się przypominać barwą głos Sakury.
            - Szlag… Będę miał siniaka jak nic – wysyczał cicho Sasuke, trzymając się za uszkodzoną twarz.
            W tle prawdopodobnie teraz odezwałaby się agresywna muzyka skrzypcowa, podkreślająca nieuchronność tej tragicznej sceny, podczas której bohaterowie mówią sobie wiele nieprzyjemnych rzeczy, a potem walczą ze sobą na śmierć i życie, próbując nakłonić tego drugiego do postępowania zgodnie z… z czymś tam (ale to nieważne). Ale się nie odezwała, bo ostatecznie to nie jest żaden film, ani nawet kreskówka puszczana dzieciom w czasie dobranocki, tylko coś, co szumnie mieni się realizmem. Chociaż z każdą chwilą Uchiha wątpił coraz bardziej w normalność świata rzeczywistego.
O, i nawet przestał rymować!
            Neji jak najszybciej zerwał się na równe nogi, czekając na oddanie ciosu. Nic jednak nie nastąpiło. Cisza panowała niepodzielnie w pomieszczeniu, nieprzerywana ani odgłosami ulicy ani zbyt głośnymi oddechami. Uszy dwójki przebywających w pomieszczeniu mężczyzn wypełniły się ciszą, zmuszającą do odwrócenia wzroku.
            I tak Neji odkrył, że pokój, w którym aktualnie stał, był niezbyt wielki o ścianach w piaskowym kolorze. Mieścił się w nim telewizor, kanapa, niewielki stolik i półka na książki. Regał wyładowany był tomikami poezji i słownikami, a gdzieniegdzie wyróżniały się komiksy („Zmotoryzowane Jabłko znowu ratuje Ziemię przed najazdem Krwiożerczych Bananów!”), poradniki („Co robić, gdy paprotka próbuje zjeść twojego sąsiada?”) i traktaty naukowe („Traktat o wyższości ramenu tonkotsu nad ramenem miso”).
Sasuke odkaszlnął; cisza ustąpiła z tronu i Neji ponownie na niego spojrzał.
- Chyba cię popieprzyło, Uchiha! – wydarł się długowłosy, gdy tylko jego wzrok zahaczył o bladą twarz chłopaka.– Ja wiem, że jestem taki świetny i przystojny, że każdy mnie pragnie, ale takie coś to przesada! Nawet nie byliśmy na żadnej randce, a jesteśmy po cholernym ślubie!
            - Zawsze możemy iść na randkę. – Uchiha również wstał, odejmując ręce od twarzy, ukazał zaczerwienione miejsce, które powoli zaczynało puchnąć. – Po prostu się we mnie zakochaj, tak jak ja w tobie. Nie widzę żadnego problemu.
            - Ale ja widzę! Ja widzę i mi się to, do cholery jasnej, nie podoba! Poszedłeś na pieprzone skróty! Jedna walentynka z reguły nie wystarcza, żeby ktoś się w kimś zakochał. Człowieku! Czy ty pomyślałeś, jak ja się teraz czuję? Nie? Otóż wcale się nie czuję w roli twojej żon – przerwał na chwilę. – Męża. Nie umiem nawet ugotować niczego ponad herbatę i makaron. Chcesz żyć na kluskach? Całe życie żywić się pieprzonymi świderkami, penne czy spaghetti?
            - Jeśli chcesz, ja mogę gotować. Całkiem nieźle mi wychodzi, w sumie to nawet odważę się stwierdzić, że gotuję zupełnie dobrze.
            Jednak Hyuuga to Hyuuga, nieważne jak miły był przed kilkoma godzinami. Teraz nie zamierzał przebaczyć Sasuke, że ten poszedł na rękę Hiashiemu i zawarł z nim małżeństwo. Ale nieważne jak bardzo uparty był Neji, Uchiha był dwa razy bardziej. I nie zamierzał się poddać w takiej sytuacji, w której ten seksowny chłopak był niemalże na wyciągnięcie ręki. Definitywnie mu nie odpuści.
            Jego wyobrażenia, w których Neji leży z nim pod jedną kołdrą i obdarza go takim ślicznym uśmiechem muszą się spełnić! I będą się całować, trzymać za ręce, jeść razem posiłki, rozmawiać o ulubionych książkach, oglądać razem filmy i się kochać. Nie, Sasuke nie odpuści i było to tak pewne, jak to, że Naruto zjada ramen przynajmniej cztery razy dziennie.
             - Nie chodzi o gotowanie! Czuje się teraz jak towar! Co właściwie niedziwne, bo zostałem sprzedany. I to komu?!
            - Mnie – krzywy uśmiech pojawił się na twarzy Uchihy. – Jeśli wolisz w ten sposób, Aniele, niech ci będzie – chrząknięcie. – Jesteś więc teraz moją własnością, moją jedyną słodką miłością, której czarem zniewolony…
            Usta Nejiego utworzyły wąską, prostą kreskę, gdy odwrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając drzwiami. Nawet nie dosłuchał nowej rymowanki (chociaż Sasuke pewnie wolałby, żeby nazywać ją wierszem) do końca. I w sumie dobrze się stało, bo dalszy ciąg zaowocowałby kolejnym uderzeniem w marmurowobiałe lico bruneta.
            - Przyłóż sobie lód do tego policzka, Uchiha, bo jak będziesz miał siniaka, to już nigdy się do ciebie nie odezwę – oznajmił chłodno głos zza drzwi. – I skończ rymować, do cholery!
            Na klatce schodowej rozległ się stukot obcasów, który zniknął po krótkiej chwili, pozostawiając klatkę senną i wyludnioną tego czwartkowego popołudnia. Niedługo miała przyjechać Hinata razem z półciężarówką wyładowaną rzeczami Nejiego. Ale teraz panował spokój, który nieniepokojonemu pozwolił Sasuke usiąść i rozkoszować się zimnem lodu na swym spuchniętym policzku.

2 komentarze:

  1. Komentarze przeniesione.

    Jakie tytuły tych książęk xD
    Ej, a to w rozdziale 5 ma być Itachi, no nie? ;D
    I co u Ciebie tak nagle mało komentów, jak tutaj sobie weszłam wczoraj było prawie 270 o.O
    kiss
    kaśka

    ~kasica, 2010-11-17 19:16
    @
    Pousuwałam SPAM xD
    Ano, w rozdziale 5 Itachi rozmawia z Sasuke przez telefon ;)
    Całuski!

    ~mechalice, 2010-11-17 19:31
    @
    tylko ciekawi mnie czemu zrobiłaś te tytuły i kursywą i w cudzysłowie ;P
    hurra, Itachi *.*

    ~kasica, 2010-11-17 19:59
    @
    Oł, mój błąd i przeoczenie. Poprawię jutro, już dzisiaj nie chce mi się podejmować tego okropnego wysiłku i logować na bloga ;P

    ~mechalice, 2010-11-17 21:41

    Czekam niecierpliwie na rozwój akcji. I też sobie chętnie przeczytam OroKabu, ale teraz w ich świecie ^w^

    ~Karo, 2010-11-18 18:34
    @
    heh, w tym opku akcja rozwija się tak wolno, że masakra - zanim dojdą do konkretów, przewinie się setka innych porytych pairingów ;)
    a do OroKabu zamierzam w weekend przysiąść, na razie mam tylko ogólny plan, ale to powinno niedługo przerodzić się w realny tekst ;)
    Ściskam,
    mechalice

    ~mechalice, 2010-11-18 18:40

    O kurcze O.O. Totalnie nie spodziewałam się, że napiszesz tylko dlatego, bo marudzę O.O.
    Rozdział super, tak jak sie spodziewałam Sas jest wredny i paskudny, ale taki jest już w naturze nie rozumie potrzeb Nejiego :P
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń wkrótce
    :)XD

    ~Moony, 2010-11-19 01:29
    @
    Oj tam, jak chciałaś, a ja akurat miałam napisane na dysku, to czemu miałabym nie dodać? ;P

    ~mechalice, 2010-11-19 11:09

    Przeczytałam!! mam nadzieje że jesteś ze mnie dumna XDD
    troche sie bałam że nie zniose czutania o Sasuke ale jak tylko oberwał w pyszczek to zaczęło mi się podobać XDD
    następnym razem OroKabu? naprawdę? dla mnie? stwierdzenie że ogromnie się cięszę to mało powiedziane!!

    ~angelus, 2010-11-22 01:07
    @
    Oczywiście - następnym OroKabu dla ciebie ^^ Nawet mam już projekt z grubsza określony, tylko teraz muszę znaleźć czas na napisanie ;D I muszę kazać bratu naprawić kompa, bo niestety muszę go restartować co pół godziny, a to trochę wkurza =.=

    ~mechalice, 2010-11-22 14:53
    @
    XDD przeogromnie sie cieszę :) dziękuję!!!
    taaa wiem coś o tym. też mi się kiedyś restartował co chwila, wk**wiająca rzezcz!!
    no to życze powodzenia i jeszcze raz strasznie pięknie DZIEKUJE!!

    ~angelus, 2010-11-22 18:25
    @
    Dziękuj po fakcie, a nie w trakcie ;P
    Jak tylko znajdę chwilkę, to jak najszybciej się wezmę do roboty. I to takiej solidnej ^^

    ~mechalice, 2010-11-22 21:50

    Mam nadzieję, że kolejne pojawi się zanim zdążę wyciągnąć me piękne kopytka ;3

    ~Shun, 2010-11-27 16:11

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeeeeeej, co to za zastój?

    ~Karo, 2010-12-02 17:01
    @
    Przerwa techniczna - dopiero od wczoraj mam sprawnego kompa ;) Cholerstwo postanowiło się zepsuć na amen, a zanim mój braciszek ruszył się, żeby mi go poskładać, trochę minęło...
    Ale jako że już jest sprawny, postaram się przepisać to co już mam do worda, zredagować i opublikować - może skończę do weekendu ;D

    ~mechalice, 2010-12-02 17:15
    @
    ufff!
    a już sie bałam że z powodu tego mojego OroKabu postanowiłaś spakować manatki i ruszyć na piechotę do Meksyku XDD
    ale już jestem całkiem spokojna i nadal grzecznie czekam XDD

    ~angelus, 2010-12-02 23:04
    @
    Nie no, bez przesady xD Tylko na kompie mojego braciaka (który strasznie lubi wisieć mi nad głową, doszłam do wniosku, że to może być jego hobby) to się tak sobie pisało. No, ale już spokojnie - wszystko ładnie dokończę i opublikuję ;)

    ~mechalice, 2010-12-02 23:33
    @
    myślę że rodzeństwo istenieje właśnie po to aby wisieć człowiekowi nad głową, w prawdzie ja rodzeństwa nie posiadam, ale mam kuzyna z którym musze mieszkać więc na jedno wychodzi... XD

    ~angelus, 2010-12-03 14:24

    OdpowiedzUsuń