Uwaga!

Fanfiction yaoi, czyli traktujące o związkach męsko-męskich. Blog zawiera również treści erotyczne.
Nie lubisz, nie czytaj - ja do niczego nie zmuszam.
Możesz skomentować dowolną notkę, każdy komentarz zostanie przeczytany! :)

piątek, 2 września 2011

"Nie w porządku" (ItaDei)

Mru Mru prosiła o ItaDei, więc postanowiłam napisać. Co prawda pewnie nie jest taki, jaki powinien być – ale w końcu jest! :) W sumie to takie pierwsze skojarzenie, jakie mi przyszło na myśl o tym pairingu – może być dość, hm… typowe, chociaż oceny typowości w skali 1-10 się nie podejmę, bo po prostu nie czytam akurat tych fików.
W sumie taka miniaturka, nie do końca opisówka, bo seks nie jest graficzny (choć jest :) i tak szczerze powiedziawszy, ciężko mi się to tworzyło. I ostateczny rezultat niestety jest daleki od tego, co bym chciała, aby zostało tutaj powieszone po tak długachnej fanfikowej przerwie. Naprawdę dość daleki ;(, ale że siedzę nad edycją i siedzę, i zdania oraz fabuła nadal wyglądają, jak widać – decyduję, że za wiele to ja z tym już nie zrobię. Cóż, ItaDei na pewno nie znajduje się w kręgu „moich” pairingów – może to też ma jakiś wpływ. Albo może to jak najbardziej oczywisty leń i brak umiejętności?
PS Osobiście myślę, że nie dopracowałam dobrze charakterystyki Deidary – krytyka zamierza mi to wytknąć konkretniej? :) Przydałoby mi się…
Nie w porządku
            Deidara mógł sobie myśleć, patrząc na swoje gliniane rzeźby, że są idealne. Że jest to najprawdziwsza sztuka, perfekcja przeniesiona ze sfery tylko ideowej do rzeczywistości. Chociaż, mówiąc szczerze, wcale nie uważał, że najlepszy w jego sztuce był wygląd, nie.  Nie o powierzchowność, nie o nieskazitelność formy i linii chodziło Deidarze. Najlepsze było to, że potrafił sprawić, aby na jego żądanie rzeźby wybuchały – z ogniem i dymem rozpadając się na kawałki. Wtedy dopiero czuł perfekcję bardzo blisko siebie, jakby usiadła na obok niego na ławce i uśmiechała się do niego porozumiewawczo, szturchając swoim kolanem. Jakby mówiła: „I tu mnie masz, Deidara!” i śmiała się jeszcze.
            Oczywiście, mógł tak sobie myśleć wtedy, kiedy jeszcze ścieżki jego i Akatsuki nie przecięły się i sytuacja uległa dość znacznej zmianie. I to że taka zmiana nastąpiła poniekąd nie było w porządku, a poniekąd… poniekąd nawet mu się podobało. Zależy, z której strony akurat na rzecz spoglądał. Bo do spoglądania mógł sobie wybrać akurat dwie całkiem od siebie różne.
            Najpierw go to frustrowało. Kiedy Akatsuki go znalazło, znaczy się – wtedy zaczęło go frustrować. Bo to zdecydowanie nie było w porządku, że Itachi miał sharingan. Wystarczyło jedno spojrzenie tych czerwonych oczu w jego, niebieskie, aby przeszły go dreszcze. Od razu wiedział, że okropnie nienawidzi tej legendarnej mocy klanu Uchiha. Tej która przy tym pierwszym spotkaniu okazała się tak potężna, że o mały włos, a Deidara wysadziłby w powietrze wcale nie Itachiego, Kisame i Sasoriego, a samego siebie. Poczuł się wtedy jak kretyn, który chciał się popisać czymś, czego tak właściwie wcale nie umie, ale oczywiście pragnie zostać za to pochwalony. I jeszcze ta mina na twarzy Itachiego, zdająca się mówić, że to co dzieje się wokół nie obchodzi go bardziej niż średnia roczna opadów w Rio de Janeiro. Że nie obchodzi go to, że przy pomocy jednej iluzji pokonał Deidarę i że Deidara potem nie mógł przestać myśleć o tej porażce, czekając tylko na kolejne spotkanie i rewanż.
Blondyn zresztą sam siebie nakręcał, wyobrażając sobie, że taki Itachi na pewno musi mieć ego wysokie jak drapacz chmur, więc gdyby został przez niego rozłożony na łopatki, to by mu właściwie dobrze zrobiło. Bo to nie może być tak, że Itachi jest po prostu ofensywnym fenomenem i wybuchowa glina Deidary nie ma przeciwko niemu żadnych szans, prawda.
            Dodatkowo wtedy jeszcze pojawiło się w głowie Deidary pewne irytujące spostrzeżenie, do którego wstydził się przyznać przed samym sobą. To koszmarne spojrzenie szkarłatnego sharingana zdało mu się niezwykle piękne. Jakby to właśnie ono było uosobieniem estetyki, która objawiała się w jego wybuchach – ogniste, niebezpieczne, a mimo to tak… idealnie wyważone. Całkiem wbrew swojej woli został przez te oczy zafascynowany. Wydawało mu się, że gdyby tylko mógł zbliżyć się trochę, spojrzeć głębiej, to odkryłby to, co zostało ukryte na ich dnie. Że wystarczy dać jeden, może dwa kroki do przodu, chwycić Itachiego za brodę, stanąć na palcach i… odnaleźć tę prawdziwą istotę sztuki. Może nawet prawdziwszą, niż ta którą odnajdywał u siebie – co skonstatował z przerażeniem. To ‘coś’ nie dawało mu spokoju, kiedy przywoływał na myśl postać Uchihy. Bo właśnie przy nim był ‘tego’ tak blisko, a mimo to nie mógł się zbliżyć na tyle ile chciał. Geniusz Itachiego stanowił idealną barierę, za którą nie potrafił sięgnąć.
            Bowiem Uchiha był genialnym ninją i o tym mógł mu opowiedzieć każdy w Akatsuki. I jakże! Opowiadali, choć nie koniecznie chętnie. Że to geniusz walki i strategii, obdarzony nieprzeciętną inteligencją. Geniusz technik ninja i mistrz w używaniu sharingana. Że był cholerną, pełną gracji oraz elegancji perfekcją. Taką z wielkiej litery, definiowaną przez słowniki. To że inni ninja klasy S stawiali Uchihę w takim świetle, nie zachęcało wcale do poznawania bliżej, powiedzmy, przy kawce i ciastku – za to na pewno zachęcało do zmierzenia się z nim. Któż nie chciałby sprawdzić swoich sił w starciu z kimś takim?
            Po tym pierwszym spotkaniu długo nie następowało drugie – takie twarzą w twarz, nie przez szaro przejrzystą projekcję przy okazji ekstrakcji któregoś z Ogoniastych Demonów – a kiedy w końcu nadarzyła się okazja, okazało się, że chociaż jedna umiejętność prowadzenia konwersacji nie zależy od stopnia zaawansowania w użytkowaniu sharingana.
            - Chcesz ze mną walczyć. – Tak właśnie Itachi zaczął ich pierwszą właściwie rozmowę. Nie powiedział: „Dzień dobry”, nie powiedział: „Och, to świetnie, że dzisiaj mamy taki piękny dzień!”, nie powiedział niczego innego, ba! nawet nie zadał pytania, tylko po prostu to stwierdził.
Chyba tutaj Deidara uznał, że może uznać kontakty międzyludzkie za dziedzinę, w której Itachi geniuszem nie był. Wirtuozeria jakby trochę zblakła – Itachi był zdawkowy i sztywny, jakby ledwo przed kilkoma minutami wykąpał się w krochmalu.
            - Oczywiście! – wypalił od razu blondyn i potem nagle zamilkł. Nie wiedział, czy powinien powiedzieć coś jeszcze, czy może lepiej nie, więc musiał poczekać aż Itachi ponownie raczy się odezwać. To zajęło kilkanaście sekund nieustannego obserwowania siebie nawzajem; czy któryś nagle nie uzna, że należy olać wszystkie kurtuazyjne gadki i od razu przejść na płaszczyznę jutsu?
            - Dlaczego? – zapytał w końcu.
            Ale to pytanie również było trochę niewłaściwe. Jak mógł w kilku słowach ująć cały ogrom tego dlaczego właśnie chciał? „Bo mnie pokonałeś wtedy, bo jestem od ciebie lepszy i powinieneś o tym się dowiedzieć z pewnego źródła, bo tak po prostu” jakoś nie zawierały w sobie „Bo twoje oczy ścigają mnie w snach i męczą aż do rana.” (wolałby już chyba się udusić własnym płaszczem, niż naprawdę to powiedzieć!)
Toteż powiedzenie:
            - Nie pamiętasz, un? Obraziłeś moją sztukę – było jednak najlepszym z możliwych wyjściem. Nieujawniającym zbyt wiele, całkiem inteligentnym i bliskim prawdy; w końcu tym były jego techniki, prawda? Sztuką.
            - Wszyscy inni którzy chcieli poddali się dawno, a ty – Itachi pochylił głowę do przodu – ciągle przepowiadasz mi porażkę. Trenujesz, poś-
            - To chyba normalne, że trenuję! – wykrzyknął Deidara, nerwowym ruchem, kładąc jedną z rąk na biodro i stukając o nie palcami. Ekspresja na twarzy Itachiego nie zmieniła się, cały czas wyrażała pewnego rodzaju znużone zainteresowanie, podczas gdy na policzkach Deidary już kwitły rumieńce ze wzburzenia. – Każdy ninja trenuje, un!
            - Po prostu zastanawiam się, dlaczego tak bardzo tego chcesz. Jestem zaskoczony.
            Zdecydowanie nie wyglądał na zaskoczonego. Nie wyglądał na zaskoczonego nawet później, kiedy Deidara już się zdenerwował i wydarł się, że tak naprawdę chodzi o to, że nienawidzi tego całego sharingana, przez którego Uchiha pokonał go za pierwszym razem. Że najpierw brunet pokazał mu swoje zdolności, zgniótł go na proch („O tak, na proch!”, krzyknął ryjąc czubkiem sandała o ziemię i wzbijając w powietrze kurz), a potem praktycznie zniknął, wsiąknął w swoje misje i nie pokazywał się Deidarze przez długie miesiące, w czasie których nie dość, że świadomość porażki nie została zapomniana, ale wręcz obraz Itachiego z sharinganem w oczach wypalił się w umyśle tak głęboko, że niemożliwe stało się wyparcie go z pamięci.
            - Nie jestem przecież typowym, zwykłym ninją, jakich na pęczki w Ukrytych Wioskach, nie jestem z tych co operują kilkoma podstawowymi technikami i próbują zawalić przeciwnika dorzucanymi wciąż i wciąż kunaiami! Jestem artystą, un!! – zaakcentował. – Jestem artystą i też mam swoje Kekkei Genkai, Itachi! I, och tak, ja także jestem dobry w fachu shinobi, jeśli jeszcze o tym nie wiesz, un.
            - Wiem.
            To było straszne, że Itachi wydobył z siebie tylko to krótkie słowo. I to po takiej ognistej wypowiedzi, jak mocno Deidara nienawidzi mocy Itachiego, tych oczu koloru czerwieni, które samym spojrzeniem zdolne były skrzesać iskry. To było beznadziejnie straszne. Deidara prychnął i już miał rzeczywiście sięgać do sakwy po glinę, bo ta rozmowa nie prowadziła do niczego więcej, jak jeszcze większej frustracji, lecz…
            - Ale to chyba nie wszystko? – zapytał Itachi spokojnie i zmniejszył dystans między nimi do mniej niż dziesięciu centymetrów. Deidarę albo zamurowało, albo go krew zalała; z początku nie potrafił stwierdzić które, więc w swoim niezdecydowaniu tylko powoli zaczynał się gotować. Rumieniec stał się prawie bordowy, toteż wyglądał dość ciekawie w połączeniu z długimi, złotymi włosami. – Prawda?
            - Nie kłam – nakazał jeszcze Itachi, mrużąc trochę oczy; z tak bliska ich kolor migoczący pod czarnymi rzęsami jeszcze bardziej oczarowywał Deidarę – będę wiedział, jeśli to zrobisz.
            Blondyn już nie wiedział, co właściwie powinien zrobić w takiej sytuacji – miotał się pomiędzy swoimi emocjami, między tym co chciał, żeby zostało powiedziane, ale nie mógł z siebie wykrztusić. Był pewny, że gdyby jakoś to z siebie wyrwał, brzmiałoby to kompletnie niedorzecznie. Nie chciał być niedorzeczny, nie chciał znowu wyjść na kretyna przy tym facecie – przecież chodziło mu o zrobienie na nim dobrego wrażenia przy pomocy swojego jutsu? Chodziło mu? Noo… chyba tak…
Nie wiedział i tak szamocząc się wewnętrznie, po prostu – nie myślał wtedy już chyba w ogóle – jedną rękę przerzucił przez te dzielące ich centymetry i zarzucił Itachiemu na bark i nagłym ruchem przyciągnął do dołu, aby go pocałować. To brzmi tak idiotycznie – gdyż mógł mu równie dobrze rozkwasić nos o kolano – ale cóż, tak właśnie się stało.
           - Więc muszę ci się podobać – stwierdził Itachi, z ustami wciąż blisko warg Deidary.
          - Cholernie – sapnął, pozwalając, aby jedna z jego rąk figlarnie ugryzła kark Uchihy. Z zadowoleniem odkrył, że tutaj udało mu się go wreszcie zaskoczyć; nieporuszona mina została z jego twarzy zmazana, sprawiał wrażenie jakby bardziej zainteresowanego całą sprawą. Dużo bardziej zainteresowanego.
            - Co prawda to jeszcze nie świadczy – odezwał się Deidara; jego głos zabawnie zachrypnięty – że rezygnuję z mojej szansy na rewanż, un. Po prostu odsuwam ją trochę w czasie.
            I tutaj pojawiała się ta druga perspektywa, w której to co było „nie w porządku” w poprzedniej, jakoś zostawało całkiem zasłonięte przez to co było „bardzo w porządku”. W tej było tyle metrów opustoszałych korytarzy jednej z ciemnych kryjówek Akatsuki, tyle problemów z zacinającymi się drzwiami do pokoju, ze ściąganiem płaszczy i dojściem do łóżka w pokoju Uchihy, że było ciekawie. Potem doszła skóra, tyle miękkiej, gładkiej skóry do odkrycia, tyle dotknięć i pocałunków, że było wręcz ekscytująco.
Miał Itachiego bardzo dla siebie, bardziej niż kiedykolwiek mógł pomyśleć, że będzie. Miał jego dłonie na plecach, udach, pośladkach; miał jego bujające się biodra; miał jego smak na ustach; jego twardego pulsującego penisa wewnątrz siebie. Owijał swoje trochę zbyt agresywne dłonie wokół niego i wtedy miał jego oczy, czerwień patrzącą tylko na niego, tak blisko-blisko.
            …Idealna broń, idealne piękno, idealny… cały. Tak, kurwa, cały idealny. Już bez tej kamiennej twarzy, bez niskiego spokojnego głosu, ale z krzykiem, z emocjami wypisanymi na twarzy – jeszcze bardziej idealny. O ile coś takiego było możliwe; żeby być jeszcze bardziej.
            - Jesteś pieprzoną perfekcją, un – wyszeptał Deidara, skrywając twarz w zagłębieniu szyi Itachiego. Pachniał piżmem, wyraźniej niż się spodziewał.
            - Świadomie użyłeś słowa „pieprzony”? – nutki rozbawienia zadrżały w słowach Itachiego; Deidara nie mógł powstrzymać parsknięcia.
end.
* Deidarze zostawiłam dżapańskie „un”, bo kiedy wpisywałam mu w kwestię spolszczone „mmm”, czy warianty, brzmiało to bardzo kretyńsko. Chociaż i tak brzmi. xD

12 komentarzy:

  1. Komentarze przeniesione.

    Łał, zapierrrdalasz z tymi opkami, nie ma co. Wiesz, jaka mam ochotę po tobie pojechać za to, że tak długo? Ale nie pojadę, myslę że doskonale wiesz, co bym ci powiedziała. :/ No i przeczytałam opko i nie mam pojecia jak się do niego ima notka autorska. o.O Fik jest w porządku, jest akuratny na oneshota. Nawet bym powiedziała, że jest okej, bo i tam tło zarysowałaś i charaktery postaci są w miarę - za Deidarę głowy nie dam, trochę przefilozofował w niektórych fragmentach, ale się nie znam na artystach więc kto wie, może tak myślą. :) Jak dla mnie może trochę za dużo tego gadania o perfekcji i idealnościach było, choć myślę, że to wszystko w miarę ładnie sie poukładało.
    Typowy nie jest, bo teraz tak na szybko googlując nie znalazłam podobnego. W ogóle to nie znalazłam prawie żadnego fajnego, ktory nie jest AU. Ale to co mnie zdołowało, to to że ty piszesz, że to nie jest to co chciałaś! mechaś, ty musisz mieć coś z jakimś dziwnym perfekcjonizmem, bo ja nie wiem, co byś musiała tutaj konkretnie podmienić, żeby było idealnie, perfekcyjnie - jak to się przewijało w tekście. I ten, to jest krotkie opowiadanie - widywałam takie, w których po opisie krajobrazu i kilku zdankach o wyglądzie postaci wyznawały sobie miłość po grób! xD U ciebie jest o tyle prawdopodobnie, że miłości po grób sobie nie wyznają, tylko z duupy wzięci idą się miziać. :DDD Z duuupy wzięte mizianie jest spoko!
    Krytyka stwierdza więc, że nie przyczepi się za bardzo, bo nie ma nawet do czego. ToT Opisy są cudowne, choć wolałabym je trochę dłuższe w niektórych momentach i na pewno bardziej szczegołowe, ale nie zawsze ma się, co się chce. A z tobą, to to co się chce, ma się raz na dwa miesiące. :[
    Uznaję ostatni dialog za lubiany. <3
    I powodzenia na egzaminie, o ile jeszcze trwa - instruktor mam nadzieję dał się zaliczyć. xD
    Mimo wszytsko loff od Kasicy, która nie ma zbytnio czasu skrobać komenta.
    PS Zjadło ci formatowanie - akapity prawie wszystkie wciete.
    PPS Michał mam nadzieję żyje, przeraził mnie twoj wczorajszy mail, że łazienka wygladała jak rzeźnia, a on w hospicie wylądował. o.O

    ~kasica, 2011-09-02 19:46
    @

    OdpowiedzUsuń
  2. @
    Wjem, że zapierrdalam - jak bolid F1 zapierrdalam. Aż cycki opadają, o, patrz - U.U mnie sięgnęły poziomu pępka. x-//
    Lepiej, że nie typowy do końca, przynajmniej tyle. :)

    Cholerne akapity, onet mnie dzisiaj nie lubi. :[ Nie mogę poprawić, bo cały czas mi ucina, zmienia czcionkę i takie tam pierrrdoły.

    Że ja pisze, że nie to co chciałam? No, bo sobie wyobrażałam, że mi wyjdzie coś innego. -.- I tamto było takie fajne, a jak przyszło co do czego, to przestało mi się podobać i zmieniłam na to.
    Yyy, perfekcjonizm i mojość? xD Trochę chyba jest. o.O Ale nie do końca, bowiem gdybym akurat to brała jako motyw przewodni, to bym nic nigdy nie publiknęła - nie ma rzeczy idealnych, przynajmniej wg mnie. Wszystko ma zawsze jakąś drugą stronę, jakąś rysę, którą można albo zaakceptować - jako część właśnie tego - albo usilnie starać się ją usunąć. Ale to nie zawsze wychodzi.

    A nie, takich, że cię ajlawju, o ja ciebie też ajlaju, hał słit, zakissujmy się na śmierć! to ja nie lubię. Znaczy okej, niech będzie, jak mi ktoś przedstawi, dlaczego akurat oni się ajlawju, ale bez tego raczej nie przejdzie loffcianie się po grób. Za to seks bez fabuły u mnie może przejść zawsze, co jest chyba moją wielką ułomnością. xD Zaraz po mieszaniu konwencji i stylów w jednym tekście, co pewnie zauważyłaś i tym razem. xD

    Jeżu, ja jestem taka okropna, a ty mnie ciągle (mimo to) chwalisz. Świeczki mi w oczach stają ze wzruszenia, a jako że wiesz, że bywam wzruszliwa, gdy nikt nie patrzy, to zaraz zaleję się rzęsistymi łzami. ToT Ze szczęścia, kurde, ze szczęścia.

    Michał żyje. :) Się wziął i poślizgnął na płytkach i uderzył głową o umywalkę. Łazienka była zakrwawiona; umywalka cała od krwi, podłoga też zalana - zapewniam, że widok okropny. Na szczęście szybko poleciałam dzwonić po karetkę, a Kamic sprawdzać, czy żyje i tamować mu krwotok. Omdlewał, ale jakoś udało nam się go przytrzymać na krawędzi przytomności i ostatecznie zawieźli go, pozszywali go i stwierdzili wstrząśnienie. :) Strasznie się cieszę!

    A egzamin zdany z jednym błędem - bo mnie wit zaskoczył tym, że kazał robić starą wersję, bo mu nowa konsoleta nie działała. xD Więc obyło się bez zaliczania mojego starego pana instruktora.

    Loff ciebie <3,
    Alka

    ~mechalice, 2011-09-02 23:01
    @
    Kurde, jaki z ciebie filozof. xD I czy ja wiem, czy mieszanie stylów jest złem w twoim przypadku? Uwielbiam to, bo nie wiem, czego się po tobie spodziewać! ;D I seks bez fabuły też jest moją ułomnością, tylko że ja dodatkowo nie umiem pisać opowiadań. :/ U mnie wygląda na większe zło.

    o.O Ty jesteś okropna tylko przez to, że tak długo nic nie wklejasz na blogaska. Do innych rzeczy nie mogę się przyczepić, bo jesteś cholero cudowna. :) Luv ya! ;***

    To naprawdę szczęście, że nic mu się nie stało. :)
    ~kasica, 2011-09-04 21:03

    OdpowiedzUsuń
  3. @
    Nie umiesz pisać opowiadań. xDDD Omg, wtf, lol, rotfl, wwjd, bbq, lmao, etc. Zabawne to było, boć piszesz bardzo fajnie, o czym przekonałam się szczególnie wtedy, kiedy wreszcie otrzymałam mojego fika urodzinkowego. *.* Mówiłam ci, że pokochałam go duszą i ciałem? Moar!!!

    ~mechalice, 2011-09-06 22:45

    Dziękuję bardzo za tego one shota!
    Po pierwsze: moim zdaniem Twojemu Deidarze niczego nie brakuje. Jest porywczy, wygadany i pewny siebie - za to właśnie go uwielbiam :D
    Po drugie: muszę przyznać, że wiele opowiadań dotyczących ItaDei jest opartych na tej fascynacji Deidary Itachim, więc można uznać to za typowy fick. Ale skoro nie jest to "Twój" paring, nie mogłaś o tym wiedzieć. Mi i tak się podobało, Twój styl pisania zawsze do mnie trafia.
    Pozdrawiam!

    i takie male PySy - skoro udało mi się wyczarować ItaDei, to tak nieśmiało napiszę, że czekam wytrwale na dalszy ciąg SasuNaruNeji xD

    ~mru mru (A.), 2011-09-04 12:53
    @
    Och! Jeżeli słyszałaś ten huk przed chwilą, to właśnie kamień spadł mi z serca. xD I tak, tak domyślałam się, że może być typowy - właśnie jedynie tę scenę walki zapamiętałam z ich całej walki, a że nie chciałam znowu robić jakiegoś kuriozalnego zbiegu okoliczności, czy czegoś dziwniejszego co zdarza mi się robić nagminnie, to tak poszło. :) Cieszę się niezmiernie, w każdym razie.

    Ykhm, więc nie tylko mnie tak się wydaje... niedokończone? Ze dalszy ciąg jest jakby oczekiwany? xD Bo mnie także kusi, żeby też sobie poczarować dalszy ciąg i to kusi wcale bardzo, że bym się wzięła najchętniej za dwie chwilki, jak tylko wykończę wszystko, co mam do zrobienia na chwilkę obecną. Twoja sugestia nie zostanie więc zapomniana! ^^ (Będę miała za to na kogo zrzucić. ;P)

    Całuski,
    mechalice

    ~mechalice, 2011-09-04 14:23

    OdpowiedzUsuń
  4. Ou, bo ja zapomniałam o tym małym 'end' na końcu i wciąż wydawało mi się, że kolejne części to tylko kwestia czasu xD Czekałabym jak głupia, nawet zdążyłam mnóstwo możliwych dalszych ciągów sobie ułożyć. Tym bardziej się cieszę, że zdecydowałam się o tym wspomnieć i z góry biorę na siebie całą winę ;D
    Pozdrawiam!

    ~mru mru (A.), 2011-09-04 20:09
    @
    Ajtam, zakończenie takie zachęcająco otwarte, że właściwie wygląda jakby czekało na dalsze rozdziały. I to z jakimi możliwościami! ;> Mnie też trochę kusiło, ale teraz to już tak w ogóle kusi, że CHCĘ. :D
    Doprowadzam do początku wszystko co mam, to może pod koniec września z czystym kontem zasiadę nad dalszym ciągiem. Zasiadłabym teraz, ale jeszcze musze wykończyć zaległe opko za sierpień i najlepiej wytworzyć coś jeszcze, żeby znowu blogasek taki zakurzony nie stał. ;) Ale to zmienia faktu, że tamto chcę pisać jak najszybciej. xD Tak mi na Wena zrobiłaś, że normalnie hurra! ;*

    ~mechalice, 2011-09-04 20:23

    Bardzo bardzo proszę o kolejne MadaIta *w* Jestes fanką tego pairingu, a ty świetnie piszesz :3

    ~Spice, 2011-09-08 15:59
    @
    Dzięki. ;)
    A co do MadaIta, to...wezmę pod uwagę. Ale jak już, to przewiduję że raczej w cięższym klimacie, bo cóż - mnie osobiście bardziej taki pasuje do tej parki. ;P I nie mogę obiecać, że pojawi się w "najbliższym czasie" (jakikolwiek okres czasowy mam na myśli, pisząc "najbliższy", bo ostatnio najbliższość mi się rozciąga do nieskończonej długości, chociaż staram się to kurna zwalczyć. xD).

    ~mechalice, 2011-09-08 19:01

    OdpowiedzUsuń
  5. @
    Yaaaaay! Mi też się wydaje, że do nich pasuje poważny klimat ;> W końcu są Uchiha, nie? :D

    ~Spice, 2011-09-14 15:31
    @
    Serio tak myślisz? ;D Niah, niah, bardzo fajnie w takim razie. Jak już skończę udawać, że jestem poważnym uczniem przygotowującym się do matury i temu podobne, to powinnam zacząć. ;) Sądzę jednak, że najbliższy termin możliwy to ogólnie mówiąc październik, chyba że mi się cosik poukłada inaczej. xD

    ~mechalice, 2011-09-14 17:39

    OdpowiedzUsuń
  6. Mecha! Me dziecię drogie! Zasmutkuję Cię ja wielce, gdyż na Twój blog ponownie padł cień grozy, inaczej zwany moim komentarzem! Jest mi smutno, jest mi źle, jest mi okrutnie bezwenowo, przeżywam blokadę twórczą, emocjonalną i cholera wie jeszcze jaką, a coś mi szepnęło do ucha, że wyżycie się w komentarzach nieco ułatwi mi żywot xD.

    Albo to zemsta za mój projekt, który miał dzień zwłoki przez nocną gadulcową rozmowę. Nie wiem, co ma mieć na celu i za co właściwie się mam mścić, ale lepiej brzmi "ZEMSTA", niż "komentarz-wynikający-z-emocjonalnego-rozchwiania-ogólnego".

    Albo szkodzi mi nadmiar wolnego czasu...

    Albo to, że przez głupią głupotę wciąż w mej torebce tkwi cholerny indeks...

    Albo po prostu nadrabiam, bo komentarz pisać zaczynałam chyba ze dwa razy, ale ogólne rozchwianie emocjonalne jakoś nie pozwalało mi napisać go do końca... Tak, zostańmy przy tej opcji i udajmy, że inne nie były wymieniane, okej?

    Więc, zanim mój skromny zasób słów zacznie być denerwujący (o ile już nie zaczął, ale na szczęście osobiście się o tym nie przekonam, mwahaha xD Uroki internetu!), przejdźmy do części, gdzie staram się napisać coś co właściwie powinno chociaż ociupinkę nawiązywać do Twojej twórczości:

    Po primo! Odnośnie notki odautorskiej: Droga Mechalice, powiedz mi, czegoż Ty takiego odczekujesz od tego biednego one shota? On taki ładny zgrabny, a Ty tak niechlubnie wypowiadasz się, że rezultaty niesatysfakcjonującą? Oj, nie ładnie, nie ładnie. Styl, jak i kreacja bohaterów, mnie się osobiście podoba. Ha! I jeszcze jaka para odważna! Składam pokłony i ofiarę z niedopitej kawy z rana. Naprawdę jesteś mocna, skaczesz od postaci do postaci i nie robisz z nich takich bezbarwnych plastusiów, tylko ludzi posiadających charakter, to jest coś! Więc proszę mi tu nie marudzić o niedopracowaniu, bo nie ma o co marudzić :)

    Ja Ci wytknąć mogę co najwyżej, że ktoś tu miał do klawiatury zasiąść po egzaminie (a cóż to za egzamin w ogóle?), neee? :P

    Po secondo! Czyli przechodzimy do pierwszych akapitów opowiadania: Jeżeli przedstawienie Deidary, jako maniaka perfekcjonizmu i wybuchów (osobiście kojarzy mi się to ze smerfem Zgrywusem...Cholerny Niekryty Krytyk...) nie jest odpowiednim zarysowaniem jego charakteru, to ja już nie wiem co jest xD.

    A tak właściwie... To czy wiedza na temat średniej opadów deszczu w Rio nie należy do jednej z Twoich ciekawostek towarzyskich? Wiesz... Jak o tych traszkach xD.

    Wracając do Deidary. Lubię jego rozkminy o Itachim. O tej jego fascynacji sharinganem. I w ogóle. O!

    Po terzo! Itachi! Mój Itachi! <3 Lof. Mrau i w góle, słit <3
    Kehem... Znaczy się tak. Itachi.

    "- Chcesz ze mną walczyć. – Tak właśnie Itachi zaczął ich pierwszą właściwie rozmowę. Nie powiedział „Dzień dobry”, nie powiedział „Och, to świetnie, że dzisiaj mamy taki piękny dzień!”, nie powiedział niczego innego, ba! nawet nie zadał pytania, tylko po prostu to stwierdził."

    No czyż on nie jest uroczy? *---------------*


    ~Irdine, 2011-09-12 19:34

    OdpowiedzUsuń
  7. CD
    "- Więc muszę ci się podobać – stwierdził Itachi, z ustami wciąż blisko warg Deidary."
    - Musiałby być kretynem, żebyś mu się nie podobał - prychnęła Irdine, usadawiając się na krześle w ich pobliżu.
    Obaj mężczyźni posłali jej zdziwione spojrzenie. A właściwie to blondyn posłał zdziwione spojrzenie. Itachi wyłącznie przeniósł beznamiętny wzrok na natrętną postać, która z radości niemalże dostała palpitacji serca.
    - Czego? - zapytał równie beznamiętnym tonem.
    Szatynka westchnęła z rozmarzeniem.
    - Mów mi tak jeszcze - mruknęła do siebie półprzytomnie, po czym nieco się otrząsnęła. Machnęła na nich zachęcająco - No, już już, nie przeszkadzajcie sobie.

    No... To ten... Kwestie Itachi'ego zostawmy lepiej na kiedy indziej. Albo nie poruszajmy jej już nigdy więcej...

    Po quarti! Tak, dżapańskie "un" brzmi kretyńsko. xD Z tym się zgodzę, ale cóż poradzić!

    No, to tyle. Mało treściwie, mało tematycznie i mało inteligentnie, ale powiem Ci, że moja terapia komentarzowa chyba na mnie działa xD. Już mi nie jest tak źle na duszy i bechtać mi się chce z samej siebie xD. Nie bij, nie krzycz, wybacz, że musiałaś przez to przecierpieć, ale nie było aż tak źle, ne? xD Dobra, nie odpowiadaj.

    Pozdrów kota, wymiziaj go ode mnie! Czekam na kolejne opowiadania, un! xD
    Pozdrawiam cieplutko,

    ~Irdine, 2011-09-12 19:34
    @
    Yeah, blok tekstu do czytania! <3 I skoro ja Twe dziecię, to ja - Irdine, mamusiu droga! xD
    Tylko się rozchwiewaj emocjonalnie jakoś za bardzo na bezweniu, bo tym mnie zasmutkowisz bardziej, niż komentarzem zemstowym. :)

    Czegóż ja oczekuję od moich biednych one-shotów? Lepsiejszej fabuły, akcji jakowejś bardziejszej! Ale nawet jak sobie zaprojektuje świetną fabułe, to potem stwierdzam, że na OSa to ona nie, bo mi się nie chce rozwijać motywu przez ileś tam stron i rozdziałów, a tyle by wypadało, ażeby nie zdawał się on być zbyt sztuczny. xD I zawsze chciałam, żeby bohaterowie wpadali na miejsce akcji na tzw. pełnej kur.wie. A wpadają zazwyczaj w pełnym emowskim rynsztunku. ;P
    Taaak, to było całe moje wyznanie przewin i nadziei. xD
    Ah, tak - bo narzekam i narzekam, co bym chciała, jak niekulturalny ułom, a wypada nadmienić, że cieszę się, że się podoba, prawda? ;)

    Ejno, skaczę od postaci do postaci, bo cóż zrobię, jak mi się podsyła całkiem interesujące pairingi? xD Bo jakbym miała cały maglować jeden Narutowski pairing, to bym ziewnęła raz, drugi i się zawinęła gdzieś. ;) Ja podziwiam osoby, które piszą multirozdziałówki i potrafią wszystkie wątki doprowadzić do końca! ;) I to jeszcze w taki sposób, że czytelnik się nie nudzi i w ogóle przez cały czas coś się dzieje. To jest moc!

    Itachi jest uroczo-uroczo przystojnie, seksi-fleksi uroczy! *o* To znaczy, podpisuje się pod tym wszystkimi moimi łapkami. ^^ Długowłosi bruneci są totalnie loff! <33

    "Un" brzmi bardzo kretyńsko, ale jednak nie tak kretyńsko, jak moja pierwsza bluźniercza propozycja - a gdyby (tylko gdyby!) wstawić mu zamiast tego "un" Bibliotekarzowe "uuk"? xD

    Egzamin wewnętrzny na prawo jazdy - zdecydowałam, że czas najwyższy mi skończyć kurs i pozapisywać się do WORDa na państwowy. Już sobie walnęłam podanie o przyspieszenie, więc powinnam jeszcze we wrześniu pierwszy raz doprowadzać egzaminatora do zawału. xD

    Moje zasiadanie możesz wytykać, myslę - jestem na etapie edycji, możliwe, że będę tutaj ślęczała jeszcze ze dwa dni, ale jakiś dziwny OS o pairingu-tym-razem-jednak-bez-Itachiego-bo-się-facet-wykończy pojawi się dość niedługo. ;)

    Treściwie to jest - nie wiem, czego Ty od siebie chcesz, doprawdy! xD Miłych wakacji, kochana!
    Całuski,
    mechalice

    ~mechalice, 2011-09-12 20:52

    OdpowiedzUsuń
  8. @
    Cholera, poczułam się nieco staro...

    Za dużo kombinujesz, tyle Ci powiem! (I tu właśnie znajdował się pewien akapit, który został usunięty w celach eksperymentalnych).

    Wiesz, to w sumie dobrze, że stawiasz sobie wysoko poprzeczkę (nóż widelec, wezmę kiedyś z Ciebie przykład :D), ale proszę mi jednak nieco mniej marudzenia i więcej radości z pisania! (Szybkiego pisania? Nie, nie, tak tylko sugeruję... xD)

    Noo... Multirozdziałówki z dobrą fabułą... Kurde, żeś mi smaku narobiła! A może stworzysz takie dzieło, dla mamusi? ^ ^ (niach, niach, niach, to wcale nie jest perfidne zagranie xD). Eh, tęskno mi, za jakimś miłym tasiemcem w tematyce narutowskiej osadzonej w mangowych realiach. A tu lipa (<-- tu wcześniej znajdował się wyraz, który prawdopodobnie kwalifikował mój komentarz jako niezdatny do publikacji) albo ja stałam za wybredna, albo nie umiem szukać, tudzież też nikt się nie podejmuje takich wyzwań. I nikt nie słucha moich telepatycznych wezwań.

    *Pisz, Mecha. Pisz!*
    (Myślisz, że przekaz podprogowy działa, jak się go napisze co jakiś czas, między akapitami?)

    Uuk... Uuk... Kufa xD
    Nie, no. To by było piękne xD.
    Tkwi mi we łbie orangutan z blond peruką na łbie xD
    Coś Ty mi zrobiła? xD UUK!

    Oh, moja córa! Na prawo jazdy!
    (Keh, znowu ta starość... Coś mi w krzyżu łupie)
    No, no, no, to nie bierz przykładu z mamusi i zdaj za pierwszym razem. I nie doprowadzaj egzaminatora do wypowiadania kwestii "Jeszcze raz pani tak zrobi, to będę zmuszony przerwać egzamin". Ale skubany i tak wytrzymał do momentu, aż chamsko nie wtranżoliłam się prawie w inny samochód przy cofaniu xD. Nie no zdawanie prawka fajna sprawa. A jeszcze fajniejsze jak wyczytują w WORD-zie nazwiska. Zwyczajowa scena:
    "- Pan P. proszony do samochodu nr 17!
    - O bosz, o bosz! Toż to ja! To ja! Ja nic nie umiem! A nie... Przecież ja mam piętnaście lat... I chyba nie jestem facetem..."

    Dwa dni? Dwaaa... Za cooo? >.<

    A no jak dodałam to rzeczywiście, objętościowo dałam czadu xD.
    Ach, dziękować, toż to faktycznie, wakacje w końcu mnie dopadły! :D

    [przekaz_podprogowy]Pisz, piiisz! [/przekaz_podprogowy]

    No to ten...
    Całuski,

    (Meeecha, Twój blog mnie nie lubi! On nie chce mojego komentarza! = = Co to za przedwojenne cenzury w ogóle! xD Męczę się od wczoraj, jak teraz cholerstwo się nie doda, to ktoś zginie!)

    ~Irdine, 2011-09-13 17:50
    @

    OdpowiedzUsuń
  9. @
    Nie poczuwaj się staro. Jesteś w wieku dwudziestu lat i ten stan u Ciebie potrwa jeszcze dziewięć lat - z tego się ciesz. ;P Ja póki co jeszcze mogę nazywać siebie nastolatką, chociaż każdy daje mi minimum dwadziescia dwa. -.-
    Jak się spojrzy na moje chude pyszczydło, to nietrudno coś takiego stwierdzić. ToT Ja nie mam policzków!!! *ryk rozpaczy*

    W tym fragmencie eksperymentalnym zapewne chciałas jakoś skrytykować moje zdanie nt moich opków, ewentualnie planowałaś zaszpanować rynsztokowym slangiem. ;D Łonet z oboma tymi rzeczami to nie bardzo - chroni świadomość aŁtorów przed zepsuciem i to na wszystkich frontach. xD

    Nie mogę nie marudzić - cecha narodowa. Ja zwykłam całymi dniami marudzić na wszystko i z reguły nic z tym nie robić. xD Szybko to ja piszę, gorzej z porządkowaniem wszystkiego, bo edycja mnie zawsze gubi i trzyma, aż tekst nie zacznie wygladać po ludzku. Pewnie tutaj przydałaby mi się beta, ale któż jak nie JA wie najlepiej, co ja chcę napisać? xD

    Mamusiu, to ja ostatnio dostałam propozycję kontynuowania Czarno-białego. Jak mamusi się będzie chciało gdzieś kiedyś wleźć na mojego bloga$$ka, to może mamusia się zainteresuje telenowelą. xD Bo OS z sequela to mi się nie uda zrobić, za dużo myślenia na to by trza. xD
    Takie naprawdę dobre multirozdziałówki to ja znam, ale głównie po angielsku. Jakieś opko niegdyś zaczęłam nawet translić, ale nie pamiętam, czy mam to jeszcze u siebie na kompie. xD Własciwie, to opko miało tę wadę, że brzmiało dobrze tylko po angielsku, po polsku zdawało mi się strasznie prosciuchno napisane i cały urok znikał, nawet jak starałam się łądnie poprzerabiać zdania na bardziej ludzkie. xD

    W'ogle to smuci mnie fakt, że jak już ktos dobry pisze fik Narutowski to jest to po pierwsze AU, a po drugie najczęsciej tylko i wyłącznie SasuNaru. Nie to że nie lubię SN, bo lubię, ale wolę opka osadzone w mandze, a nie na wszelkich uniwerkach, czy we wszelkich mafiach. [o, patrzaj, najeżdżam na samą siebie. xD Czymże do jasnej ciasnej było moje OroKabu, jak nie AU o mafii?!] Bo opko o życiu codziennym - nie ukrywajmy - może napisać kazdy na kolanie, a takiego w realiach mangowych to już nie, bo autor ma wiecej - nonjewiem - blokad fabularnych odgórnie ustalonych i ogólnie coś mniej codziennego do ogarnięcia. ;) Zastanawiają mnie natomiast ci ludzie, co piszą fiki, nie znając w ogóle dzieła, na temat którego tworzą. xD To jest wyższa szkoła jazdy.
    Ej, ja to w ogóle narzekam na brak pairingu NejiSasuNeji w polskim kanonie. xD Jeślibyś się kiedyś zdecydowała na cuś takiego, daj mi znać, okej? Twoje opka czytam z ogromniastą przyjemnością. ;D

    UUK! Mówiłam, że to bluźnierczy pomysł był. xD
    +++ Błąd dzielenia przez ogórek.
    Zainstaluj Wszechświat ponownie.+++
    +++ I rebutuj.+++

    Ja mam problem z wymuszaniem na rondzie - jeśli stoję i czekam dłużej niż minutę, to się wkurzam i chamsko wbijam się do ruchu. xD Nie wspominając o moim trybie rajdowym, który włącza mi się na polnych drogach z zakrętami - Hołowczyc byłby ze mnie dumny ^o^ - ale tego w ruchu miejskim mam nadzieję nie wykorzystywać i jeździć jak Kodeks przykazał.

    (Tera ja se zaszalałam z objetością. Czego to człowiek nie robi, żeby nie czytac podręcznika do historii - ueee - i nie bawić się już ze słownikiem francuszczyzny. xD)
    Moja kota od ciebie wymiziana została, pozdrawia więc wielkopańskim machnięciem ogona. ^^

    ~mechalice, 2011-09-13 18:33

    OdpowiedzUsuń
  10. Yaay, znalazłam w twojej szerokiej liście pairing, który mnie nie odstrasza. <3 Za Itachim nigdy nie przepadałam (polubiłam go dopiero, kiedy umierał XD), ale Deidarę zawsze lubiłam, mimo że jest trochę debilem i ma dziwne poglądy.
    Ale o czym tu ja... a, Twoje opowiadanie. Czytało się dobrze (no, może poza fragmentem o "twardym penisie", który nagle sprowadził mnie na ziemię, bo wcześniej było tylko o oczach i o sztuce). Nie mi oceniać oryginalość tej historii, bo w fandomie Naruto siedziałam dobrych parę lat temu i nawet wtedy nie zdarzyło mi się czytać nic o Deidarze i Itachim, tylko co najwyżej o Sasorim i Deidarze (mimo że Sasoriego też raczej nie lubiłam).

    ~mawako, 2012-04-29 13:41
    @
    Ja mam u siebie kilka opowiadań, które mnie osobiście odstraszają i o których po napisaniu starałam się zapomnieć. =.=" Pisanie "po prośbie" nie jest zbyt dobrą rzeczą, bo naprawdę cudactwa wytworzyłam i niektóre powinnam oznaczyć jakimś ostrzeżeniem typu "Czytasz na własną odpowiedzialność -- grozi odmóżdżeniem albo uznaniem autorki za niereformowalną kretynkę". xD
    Niestety w niektórych nawet zawarłam seks, przez co naprawdę nazwałabym to doświadczenie traumą... :<

    A to ItaDei jest właściwie całkiem typowe, sobie poguglałam ostatnio, się pozapoznawałam i -- no tak, typowe.

    mechalice, 2012-04-29 15:43

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znoszę Itachiego, ale uwielbiam Deidarę, więc cóż - kliknęłam i przeczytałam.
    Jak zwykle jestem pod wrażeniem Twojej pierwszoosobowej narracji, która nie jest tylko wersją "wstałem, zjadłem, ubrałem się" czy "cierpię, och, jakże cierpię", ale ma dopasowane do bohatera wstawki językowe. Ugh, nie wiem, jak to dobrze opisać, ale mam nadzieję, że się domyślasz, że nie chodzi mi bynajmniej o "un".
    Podobałoby mi się znacznie bardziej, gdyby to nie była jedna sytuacja przerywana przemyśleniami Deidary, ale co poradzić, skoro to tekst na czyjąś prośbę.

    PS Dopiero teraz przeczytałam komentarz odautorski do końca, ale z krytyką i tak Ci nie pomogę, bo mam za słabą pamięć do przeczytanych mang (czyt. nie wiem, jak dokładnie zachowywał się Deidara, by móc Ci coś doradzić). Tak czy inaczej tekst nie jest zły, no.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dzięki za przemiły komentarz. Każde dobre słowo zawsze mnie cieszy (złe też, no, ogólnie krytyka). :D
      I tak domyślam się, o co Ci chodzi, aczkolwiek sama nie umiem zbytnio określić, co sprawia, ze jest jaka jest - to musi być coś bardziej całościowego, co chyba macham dość intuicyjnie. Fajnie, ze wychodzi nieźle. ;)
      No i tak - niestety większość moich tekstów jest krotka i (jeżeli nadal będę pisać), chyba większość nadal pozostanie taka... no, krótkawa.

      Ściskam,
      mecha

      Usuń