Uwaga!

Fanfiction yaoi, czyli traktujące o związkach męsko-męskich. Blog zawiera również treści erotyczne.
Nie lubisz, nie czytaj - ja do niczego nie zmuszam.
Możesz skomentować dowolną notkę, każdy komentarz zostanie przeczytany! :)

środa, 29 czerwca 2011

"Kto rano wstaje..." (MadaIta)

Prezentuję fika dla Kimi, a więc MadaIta. Sorrki, że tak straszliwie długo, ale naprawdę, nie dałam rady wcześniej – jak jest się mną, to ma się takiego pecha, że kilka rzeczy naraz zaczyna walić się na głowę (dodajmy, że większość z mojej winy, oczywiście) i pozostaje tylko depresjować się i odkrywać, ile dołujących piosenek ma się na playliście. Bardzo nie polecam – bycie mną ssie na całej linii. =.=
Pominąwszy początek, który trochę emuje (bo Itachi najwyraźniej lubi sobie zacząć dzień od mrocznych myśli), fik nie jest emujący. Nie wchodzę jakoś bardzo w kanon (co widać. xD) i zawarłam tutaj kilka z lekka abstrakcyjnych idei, które pewnie komuś zgrzytną coś niecoś, ale zawsze jestem otwarta na sugestie i resztę tałatajstwa. No i taak, nie ma tutaj głębszego plotu, bo… no nie ma. :)
Oczywiście – jak zawsze – jeżeli się nie podoba, napisz, a postaram się wytegować coś innego.
[… już nawet nie proszę o zastrzelenie…]
* I nie pytajcie, wtf jest ten tytuł, bo absolutnie nigdy nie potrafię wymyślić niczego sensownego. xD
Kto rano wstaje…
            Itachi otworzył oczy i usiadł na łóżku. Musiało być albo bardzo wcześnie rano, albo naprawdę późno w nocy – w pokoju było ciemno, a przez szpary pomiędzy zasłonami przenikało jedynie skąpe szare światło. No nic, niektórzy tak mają, że budzą się o jakiejś trzeciej czy czwartej wyrwani ze snu jakimś dziwnym przeczuciem czy wrażeniem i nijak nie mogą zmusić się do ponownego zaśnięcia. Itachi tak miał, Kisame najwyraźniej nie, bo Uchiha doskonale słyszał zza ściany czy nawet kilku ścian, jak głośno jego partner chrapie. Odgłos ten nieprzyjemnie wwiercał się w jego uszy. Jak można tak sobie spać i chrapać w najlepsze…
Bo czy naprawdę warto marnować około ośmiu godzin na leżenie na łóżku i oglądanie pozbawionych sensu obrazów przesuwających się pod powiekami, kiedy można by to wykorzystać na coś pożytecznego? Czy jakikolwiek ze snów jest rzeczywiście warty śnienia?
            Itachi miał sny, oczywiście. Większość ludzi je ma, większości ludzi nawet czasami śnią się koszmary, ale tylko niektórzy się do nich przyzwyczajają. Po tylu latach conocnego wybijania rodu Uchihów, a potem szaleńczego uciekania w ciemność, w której Uchiha Madara czekał już na tego przestraszonego trzynastoletniego Itachiego, śmierć tych ludzi a nawet ich krew, która niezliczony raz z kolei plami mu mundur ANBU jakby spowszedniała. Rzecz jasna, obserwowanie tego nie sprawiało mu najmniejszej przyjemności, ale przynajmniej nie wywierało aż takiego wrażenia, żeby nie mógł niczego wziąć do ust przez cały dzień. Nadal jednak wtedy wolał nie patrzeć na Madarę dłużej niż kilka sekund – na myśl o tym, co udało im się razem zrobić, coś przewracało mu się w żołądku.
            Jak trzeba być zdesperowanym, żeby współpracować z Uchihą Madarą! Jak trzeba być szalonym, żeby rzucić wszystko w imię pokoju, dobra Wioski i zostać uczniem człowieka, który oficjalnie był martwy? Ale takie szaleństwo musiało spodobać się Madarze, zaciętość utknięta głęboko w ciemnych oczach Itachiego przemawiała do niego na poziomie, na którym lepiej sprawdzały się czyny, a nie słowa. Itachi bardzo wątpił, czy była na świecie druga osoba zdolna wybić swoją rodzinę w imię pokoju, a jeśli była, to do czasu, aż mężczyzna natknąłby się na kogoś podobnego, minęłoby dalsze sto lat i wszystkie jego plany drastycznie odsunęłyby się w czasie. Nawet jeśli Itachi nienawidził Madary za to, że udało im się wypełnić zadanie od hokage, korzyści z nawiązanej współpracy były obopólne. Itachi nie mógł negować tego, że stary Uchiha był ninją na najwyższym poziomie umiejętności, którymi całkiem chętnie dzielił się ze swoim uczniem, a czasem…
            Ciężka zasłona na oknie poruszyła się od wiatru; Itachi drgnął na łóżku zdjęty nagłym niepokojem. Ale to nic, nic – zasłona nie zakołysała się więcej, a Kisame nadal chrapał kilka pokojów dalej.
No… czasem sam Itachi patrzył na Madarę więcej niż chętnie. Nie wiedzieć kiedy dokładnie, tak jakoś się stało i od czasu do czasu nadal się działo. Nawet czasami miał taki sen, że leżał w trawie w słońcu i Madara leżał tam z nim. I nie było nic więcej, tylko powolny dotyk palców głaszczących go po włosach. Żadnych idealnych ninjów, żadnych jinchuuriki i idących zawsze o krok z tyłu wyborów z przeszłości, żadnych gadek o konieczności budowy lepszego świata przez Madarę, bo ten w którym żyją nie może być ani dobry, ani piękny, skoro tonie w fałszu. Taki świat ze snu wydawał się jednak Itachiemu dobry, chociaż w rzeczywistości raczej nie do spełnienia – trawa, słońce, niebieskie niebo i przyjemny zapach płynu po goleniu Madary na jego szyi. Przynajmniej w tamtym śnie Itachi nie potrafił zmusić swojej sennej jaźni do uważania ich za zło.
            W rzeczywistości Madara raczej nie głaskał go po włosach. Odpoczynek w trawie też raczej należał do bajek, a jak już się zdarzał to nie był typowo rekreacyjnym zajęciem, którym zajmowali się obaj Uchihowie – znacznie częściej Itachi podróżował z Kisame, a osoba potężnego Mistrza Miecza jakoś nie zachęcała go do prób relaksacyjnego miziania. Poza tym nie mieli na to czasu.
Rzeczywistość skrzeczała jak nadepnięta przez nieuwagę żaba. A im bardziej Itachi starał się ją ignorować w tej krótkiej chwili, kiedy już nie spał, ale jeszcze nie do końca się obudził, tym głośniej i rozpaczliwiej skrzeczała Żaba Rzeczywistości. Bo w rzeczywistości, w tym najbardziej realnym ze światów, nie było miejsca i czasu na podobne wyskoki. Trawa? Owszem, ale tylko jako całkiem niezłe podłoże do walki, jeżeli wcześniej nie padało. Słońce jest w porządku, gdy nie świeci w twarz, a wodą kolońską, o nieważne jak ładnym zapachu, od biedy możesz sobie odkazić ranę, jeśli nieszczęśliwie gdzieś się zraniłeś.
„Rzeczywistość zdecydowanie nie przystaje do jakichkolwiek przyjemnych myśli.”, osądził Itachi jeszcze zanim wstał z łóżka i sięgnął po ubrania przewieszone przez oparcie krzesła. „Praktyczność aż do zemdlenia.”
            - Ranny ptaszek z ciebie, Itachi – odezwał się głos z tyłu, potwierdzając wcześniejsze przeczucia. Nie musiał się długo zastanawiać nad tożsamością tego kogoś; zasłony przecież nie mówią, a jeśli nawet, to na pewno nie tak brzmiącym głosem.
            - Madara – westchnął Itachi; no to by tłumaczyło wszelkie niedobre przeczucia, które go obudziły - wyjdź. Najpierw zza zasłony, a później przez drzwi. To nie powinno być trudne.
            - Nie musisz być taki niemiły dla swojego senseia – zacmokał Madara, wypełniając pierwsze polecenie Itachiego i stając mniej więcej na środku niewielkiego pokoiku. Do wypełnienia drugiego raczej się nie kwapił, bo zamiast do drzwi ruszył w kierunku posłania i usiadł na jeszcze ciepłym prześcieradle. Zaparł się łokciami po bokach i wyciągnął przed siebie szczupłe nogi, mrugając porozumiewawczo w stronę Itachiego. – Jeśli zaczniesz mówić do mnie ładniej, to cię chyba nie zaboli, a i mnie zrobi się bardzo miło. Chyba chciałbyś, żeby twojemu sensei zrobiło się miło, prawda?
            Itachi wykrzywił usta, jak gdyby chciał powiedzieć, że wypowiedzenie jakiegokolwiek ładnego wyrażenia skierowanego do Madary zabolałoby go mniej więcej tak, jak wyrywanie języka rozżarzonymi obcęgami.
            - Nie jesteś moim senseiem – powiedział zastępczo do mężczyzny o długich, jakby nastroszonych ciemnych włosach. – Od dawna. I naprawdę, wyjdź, raczej nie mam ochoty się z tobą widzieć. Poza tym chciałbym się już ubrać.
            - Łamiesz mi serce, Itachi. I to akurat wtedy, kiedy chciałem ci powiedzieć, jak ładnie wyglądasz ubrany tylko w to kimono. Szczególnie, że domyślam się, że pod spodem nie nosisz absolutnie niczego – odparł Madara, a na jego twarzy pojawił się wąski przekorny uśmieszek. – Jeśli chciałbyś asystenta do pomocy w ubieraniu się, to wiesz gdzie mnie szukać.
            Itachi zignorował propozycję Madary i sam zsunął z ramion ciemne, luźno zawiązane kimono. – Na korytarzu – powiedział twardo.
            - Ależ! Ja nigdzie się stąd nie ruszam – poinformował Madara, kładąc się na łóżku i podsuwając rękę pod głowę, aby mógł w wygodnej pozycji obserwować wyłaniające się zza materiału plecy Itachiego. – Kilka ładnych widoczków mogłoby mnie ominąć, a tego raczej nie chcemy.
            - To ja wyjdę – Itachi natychmiast naciągnął na siebie ściągnięte do połowy kimono i schwycił naręcze ubrań; łazienka musiała znajdować się gdzieś na tym piętrze.
            Ale zanim otworzył drzwi i faktycznie wyszedł na korytarz, dłoń Madary złapała go za ramię i pociągnęła do tyłu. Co za cholerny facet!
            - Od kiedy zrobiłeś się taki… - Madara pokręcił głową, szukając odpowiedniego słowa. W takim zamyśleniu na jego twarzy kładły się cienie, pogłębiając zmarszczki wokół oczu. Miał ich kilka, ale jak na stuparolatka prezentował się dobre siedemdziesiąt lat młodziej.
            - Jaki? – Itachi przewrócił oczami.
            - Świętoszkowaty. Tak nagle boisz się stanąć przede mną z gołym tyłkiem, a wcześniej raczej nie miałeś problemu z takimi rzeczami. Nigdy wcześniej – dodał dobitnie.
            - Mam z Kisame zadanie do wykonania, polujemy na jinchuuriki, a kto jak kto, ale ty chyba wiesz, że mam kilka innych spraw do załatwienia, niż stanie sobie tak przy drzwiach i uprawianie small talku. Chyba, że zmieniasz nam parametry misji i ta ma zacząć polegać na gadaniu, Madara.
            - Tak, bo piąta rano to szczególnie dobry czas na wykonywanie misji z partnerem, który o tej porze dopiero przewraca się na drugi bok – skomentował Madara. – Znam życie, Itachi.
            Itachi spojrzał zimno najpierw na spoczywającą na jego ramieniu dłoń Madary, a później w jego oczy. – Kisame pewnie nie miałby nic przeciwko, gdybyś do niego dołączył – rzekł zjadliwie. – Może nawet by się ucieszył.
            - Oprócz tego, że jakoś nagle zacząłeś się wstydzić i uciekać do łazienki, to jeszcze stałeś się taki okropnie chłodny, jakbym zrobił ci ostatnio coś strasznego. Zrobiłem coś?
            - Nie – odpowiedział po dłuższej chwili Itachi. – Właściwie nie.
            - Więc, czemu taki jesteś?
            - Mam powtarzać dziesięć razy, że mam misję?
            - Jeżeli przez to będziemy sobie tak stać kilka minut dłużej, to z wielką przyjemnością posłucham tego dziesięć razy. Podobają mi się niezawiązane kimona – dorzucił i dłonią, która nie ściskała Itachiego za ramię, powiódł po prawie całkiem nagiej piersi chłopaka.
            - Madara, nie mam pojęcia, z jakiego powodu tutaj przyszedłeś, ale jestem pewny, że musi to być bardzo bezsensowny powód.
            - No nie żartuj, że nie wiesz, mój drogi – zachichotał Madara i perfidnie pocałował go najpierw w ucho, a później jeszcze perfidniej przeciągnął językiem po delikatnej skórze na szyi. Bardzo podobało mu się to, jak wtedy chłopak gwałtownie nabrał powietrza i zamknął oczy, próbując sobie wmówić, że to nic takiego, że to na pewno na niego nie działa i na siłę spokojnym głosem zapytał:
- To mogę iść się w końcu ubrać?
            - Jesteś pewny, że chcesz się ubierać tylko po to, żeby za kilka minut znowu się rozbierać? – zapytał Madara. – Strata czasu, a to kimono akurat naprawdę mi odpowiada. Jest bardzo… odpowiednie, a jeśli rozluźnimy ten pas jeszcze trochę stanie się wręcz idealne.
- Wiesz, że powinieneś trafić do piekła, prawda?
            - Och, jeszcze nie umarłem. I mogę ci nawet pokazać, jak bardzo żywotny jestem z moją setką na karku – szepnął Itachiemu prosto do ucha, przyciskając go do drzwi. Chłopak niemalże zgrzytnął zębami, kiedy poczuł jak noga Madary usiłuje wcisnąć się między jego uda, żeby rozsunąć je jakoś szerzej.
            - Madara – warknął – czy nie wydaje ci się, że pozwalasz sobie na zbyt dużo?
            - Nawet mnie nie odpychasz – odparł prosto starszy mężczyzna. – Patrz, masz nawet wolne ręce. Gdybyś chciał, mógłbyś mnie posłać do diabła, ale tylko… - Dłoń Madary powoli przesuwała się pod materiałem kimona po gładkiej skórze, podczas kiedy druga przemieściła się z ramienia na kark Itachiego, tam gdzie Madara wiedział, ze wystarczy leciutki dotyk i Itachi nie będzie potrafił powstrzymać nagłego drgnięcia. Teraz ich biodra idealnie się stykały. – …tylko tutaj sobie stoimy.
            Trzymane w garści ubrania wraz z ciężkim płaszczem Akatsuki wysunęły się z palców Itachiego i spadły na podłogę. – Poddajesz się? – zapytał Madara, a jego ciepły oddech musnął usta chłopaka. Nie było tam żadnego więcej kontaktu, chociaż młodszy Uchiha w głębi siebie wręcz go łaknął. W złości spiorunował Madarę wzrokiem. – Och, a może nadal wolisz – palce Madary przewędrowały przez brzuch na plecy Itachiego, zahaczając o kolejny wrażliwy punkt powyżej bioder – iść się ubrać?
            - Nie – zdecydował w końcu Itachi; Madara stał wystarczająco blisko-blisko, żeby możliwa była tylko jedna decyzja. – Myślę, że możesz… że możemy przejść dalej – wymamrotał bezsilnie.
            - O, zmieniłeś zdanie?
            I wtedy Itachi pocałował go z większą namiętnością, niż Madara kiedykolwiek by go podejrzewał. Palce wplotły się w nastroszone włosy starszego Uchihy i z taką siłą za nie chwyciły, że niewiele brakowało, aby został ich całkowicie pozbawiony; szczerze wątpił,  czy żałowałby tak nagłego wyłysienia w obliczu atakujących jego usta gorących warg Itachiego i jego uda zmysłowo sunącego w górę, do jego bioder, aby tam zostać na długą, przyjemną chwilę. Chwila stała się jeszcze przyjemniejsza, kiedy Madara ostatecznie dotarł dłonią do pośladków Itachiego i mógł zacisnąć garść na gorącej, jędrnej półkuli, wyrywając z głębi gardła chłopaka zadowolony pomruk, który pociągnął za sobą jeszcze bardziej ogniste pocałunki i całkiem interesujący posuwisty ruch w okolicy lędźwi.
            - Madara – wyszeptał Itachi przerywając pocałunki i schodząc rękoma z szyi mężczyzny do paska przy jego spodniach. – Pewnie trochę ci ciepło.
            Rzeczywiście, w pokoju nagle zrobiło się jakby cieplej, praktycznie gorąco. Bardzo gorąco.
            - Pewnie powinieneś się rozebrać – kontynuował Itachi, sprawnie operując przy zapięciu klamry – i pewnie powinniśmy zostawić te drzwi w spokoju. Są dość niewygodne.
            Kilka sekund podczas których spodnie Madary zsunęły się kilka centymetrów, a on sam pozbawił się górnej części garderoby, wystarczyło, aby literalnie „zostawić te drzwi w spokoju”, chociaż znalezienie miejscówki na podłodze tuz obok nich zbyt wielkiego spokoju w przyszłości im nie przepowiadało. Tym bardziej, że Madara został całkiem ładnie rozłożony przez Itachiego na tej podłodze i nawet nie myślał narzekać. Cienki materiał kimona opadł do wysokości bioder chłopaka, podtrzymywany tam jeszcze jakoś trzymającym się pasem. Madara mówił coś wcześniej o ładnych widokach, prawda? No, to ten Itachi z zaróżowionymi policzkami i lekko zwichrzonymi włosami należał do tych widoków, których absolutnie nie należy przegapić. A jeśli jednak się przegapiło, to Madara nie miał wątpliwości, że oznaczało to przegrane życie.
            Próba wyślizgnięcia się spod szczupłego ciała młodszego Uchihy i zajęcia jakiejś wyższej pozycji, która znajdowałaby się zdecydowanie nad Itachim zakończyła się niepowodzeniem.
            - Ty zostajesz na dole – postanowił Itachi nachylając się i gryząc całkiem boleśnie dolną wargę Madary. – Podłoga też jest niewygodna, a raczej nie przepadam za siniakami.
            Oczywiście, że Madara chciał zaprotestować. Protesty wydawały się całkiem racjonalnym działaniem w takiej sytuacji, ale tylko do czasu aż Itachi nie postanowił zająć się nim ze szczególną troską. Troska i zainteresowanie, którym obdarzył jego penisa skutecznie wymazała wszelkie słowa sprzeciwu z wokabularza Madary. Elektryzujący dotyk najpierw palców, a później gorących ust wyrywał z gardła Madary całkowicie niekontrolowane jęki i jeżeli protestem było któreś ze słów typu: „Och, tak tak” lub „Jesteś… cuuudowny” to Madara gorąco i z całym sercem protestował. A jak dodało się do tego jeszcze te całkowicie podniecające dźwięki, które wydawał z siebie Itachi, kiedy bez najmniejszego zażenowania (chociaż z krótkim syknięciem sprzeciwu ze strony starszego Uchihy na zimne powietrze tak nagle atakujące wilgotnego od śliny nabrzmiałego penisa) ponownie usadził się na biodrach Madary, tylko z pewnym nie takim małym szczegółem wewnątrz. I szczegół ten czuł się we wnętrzu Itachiego całkiem dobrze, sam Itachi pewnikiem także, bo czynił z nim wszak co tylko chciał, równomiernie opadając na lędźwie Madary i przesuwając palcami po całym jego torsie i czasami traktując jego sutki nieco zbyt mocnym podszczypnięciem.
            - Myślałeś może o tym – zapytał później już całkowicie ubrany Itachi – żeby następnym razem przyjść do mnie nago? Na pewno oszczędziłoby to kilka sekund…
            - A ty myślałeś może o tym, żeby oddawać mi się od razu, a nie po kilkuminutowym werbalnym pieprzeniu? – natychmiast zripostował Madara.
            Itachi zamyślił się chwilę, zawiązując swoje gładkie czarne włosy w koński ogon. – Wtedy nie byłoby tak fajnie – skwitował. – Nawet mimo że raczej nie mam ochoty oglądać twojej twarzy zbyt często – dodał prędko pro forma.
            Dochodziła siódma, idealna pora na wstawanie, kiedy Itachi wreszcie wyszedł z pokoju. Chociaż Kisame pewnie nie będzie zadowolony z pobudki. Ech, jednak niektórzy lubią spać do bardzo późna, a wtedy omija ich kilka naprawdę ciekawych rzeczy.
end.

4 komentarze:

  1. Komentarze przeniesione.

    Mechu, już normalnie wyłaziłam z shotgunem na Ciebie! Ale jeszcze udało Ci się wyrobić w czerwcu, więc spoko. xD Ogólnie to mam nadzieję, że już Ci lepiej - sytuacji okropnie nie zazdroszczę, ale trzymam kciuki, że w końcu będzie lepiej. Musi być. :) I tak ogólnikowo, ale o takich sprawach raczej nie powinnam pisać jawnie na blogasku, pogadamy sobie normalnie. Może jak będziemy opijać twoje świadectwo z paskiem, kochanie? :D Kujoństwo trzeba zalać!

    No, okay, przejdźmy do fanfika. Nie wiem, Aluśku, czy zamierzasz dać Itachiemu przerypać się z całym muzeum? xD Napiszesz mi może 3.hokagexItachi? :P [nie, to żart - wcale takiego ffa nie chcę!] Kocham Twoje dialogi! Myślałam, że obleję kakao klawiaturę, jak doszłam do uprawiania small talku. ;) Plus, podziwiam Twoje niezdecydowanie stylistyczne - zaczynasz nokturnem, a wychodzisz komedią. Tragikomedie piszesz, normalnie. I ciekawa jestem, gdzie mogłabym się tego nauczyć, bo dziko mnie bawi taka sprawa. xD Tylko mam wrażenie - no, krytyka musi być! - że z hardem sobie pojechałas po najprostszej linii oporu, nie uszczegóławiając tego zbytnio. Ruszyłabyś du.pę i napisała kiedyś coś bardzo szczegółowego...
    Loff,
    kaś
    PS Czy to, co napisałas jednej dziewczynie pod poprzednią notka, że przymierzasz się do sequela jest prawda? Bo nie wiem, czy się cieszyć. xD

    ~kasica, 2011-06-29 11:01
    @
    O,i miałam jeszcze walnąć słówko o tym, że nieważne, jak przyjemne rzeczy czekają na ciebie o piątej rano, czy tam szóstej rano, jak i tak wolę spać minimum do 10. :P A to stawia mnie w opozycji razem z Kisame. xD [Chcęęęęęę nowego SnSa!!!!!]

    ~kasica, 2011-06-29 11:10
    @
    Noo, ja jestem chętna na opijanie (nawet kujoństwa; 2. pasek w życiu, hell yeah!), ale poczekaj, aż odzyskam trochę wagi, bo mnie upijesz od razu, a potem zgwałcisz i nawet nie będę niczego pamiętać, i jak będę to mogła zgłosić na policję, no? xD Tak z 5 kilo jeszcze i możemy chlać. Do połowy lipca się wyrobię pewnie. ^^"

    Kasic, wyjdź i nie wracaj! *trauma* Fiki z 3. hokage to zUo. I sorry, z Itachim? Moim imiennikiem kurdeż mła? Nie oddam! *tupie nóżką i focha się*

    O, to jest w gruncie rzeczy bardzo proste i wynika z mojego słynnego na cały świat niezdecydowania - najpierw piszesz jakieś klimatyczne opisy, bo lubisz to <3, a potem dochodzisz do wniosku, że jednak to nie jest tak fajne, jak mogłoby być, no i piszesz dialogi. A narrator sam się wczuwa, bo też jest strasznie niezdecydowany i podatny na wpływy. ;] Aż dziwność, że lubisz takie dziwne mieszanki. o.O Jak znajdę, to wyślę Ci Hansa.

    Nooo, prawda. :D Już nawet wiem, gdzie umieścić Nejiego oraz Itachiego i całkiem podoba mi się pojechanie tej fabuły. ;) Fik będzie poważniejszy, coś bardziej jak niedokończony Wszechświt, ale w mojej opinii będzie nie taki zły.

    mechalice, 2011-06-29 12:32

    Hahah, z tego co widzę to Itachi lubi starszych, nawet dużo starszych panów C: No i jeszcze w dodatku z członkiem rodziny, milusio. Chociaż milusio to na pewno było z tego co widzę, "pieprzyć członków rodziny" nabiera calkiem nowego znaczenia.
    Nie wiedzieć czemu rozbawila mnie wizja Madary i Itasia na trawce, pod błękitnym niebem... Szczególnie że obaj są Uchihami i w dodatku bezwzględnymi mordercami.
    No, ale Itaś też musi mieć marzenia. Nawet Madara jakieś ma, i nawet jeśli to łąka pełna kucyków pony - różowych - to nam nic do tego :33
    Itachi w kimono, Itachi w kimono, Itachi w kimono... *o*
    To ja czekam na więcej takich perełek, wakacje są, to może coś tam będzie... niech będzie, proszęę.

    ~Jumii, 2011-06-29 11:58

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto rano wstaje, temu Uchiha daje ;D

    Shun zaraża upodobaniem do starszych panów. Jak niemiecki oguras XD Itachiego dopadło już drugi raz, muhiihii. Biedny, już nigdy nie będzie taki jak kiedyś X3
    (O legendarnej gerontofilii Mechy Shun się nie wypowie ;p)

    ~Shun, 2011-06-29 19:21
    @
    W ogUrasie błąd celowy, nyo. Żeby nie było żem nieuk.
    [Kuzu: Ja bym jeszcze dodał: "leń, hulaka i idiota".]
    Oj ciiiicho, bo sie wyda ;p

    ~Shun, 2011-06-29 19:27
    @
    No co Tyyy - *prawie* (podkreślmy, że prawie, a jak się uprzemy na prawie-prawie, to zauważymy, że on z grudnia, a to oznacza, że bliżej mu do 48 niż 49) 50 lat to jeszcze młody facet! W kwiecie wieku! I taki przystojny! I bez matury! Ale z pieniążkami! xD Idealny dla mecha! No i fajnie tańczy, i ma fajnie adidaski i w'ogle, no!
    (Poza tym on ma taki słodki angielski akcent, że aż mnie coś bierze. Japońskiego akcentu akurat słodkiego nie ma, ale nie musi, bo cudowności już mu starczy. :D)

    Poza tym, Shun, spojrzałabym najpierw na siebie. :P Shun zapewne też posiada kilku takich fajnych panów pod 50. na oku, chyba, że Shun aspiruje do bycia pedo w przeciwieństwie do mnie, no to wtedy nie musi patrzeć na siebie. xD

    ~mechalice, 2011-06-29 20:05
    @
    Tak się składa, że Shun to i geronto i pedo. Ale o tym ćśśśśśśś XD

    ~Shun, 2011-07-21 11:29

    Ha ja nadal żyję! a przynajmniej tak myślę... I nie będzie przesadą stwierdzenie, że to opowiadanie pozwoliło mi nieco wrócić do świata żywych.

    ale zanim zacznę Cię dalej wychwalać to się sama pochwę, otóż... (tu fanfary, i półnadzy mężczyźni z werblami) oficjalnie jestem lekarzem!
    w prawdzie na razie medycyny ogólnej więc w najlepszym wypadku mogła bym pracować w przychodni i wypisywać miliony recept na katar, ale nie zmienia to faktu, że mogę sobie dopisywać dr przed nazwiskiem!!
    obaliłam też na własnym przykładzie teorię, że ludzki mózg do funkcjonowania potrzebuje glukozy i tleny, mój idealnie funkcjonował na nikotynie i herbacie! niestety dziwnym trafem komitet Noblowski jeszcze się nie zgłosił do mnie w sprawie tego niesamowitego odkrycia.

    co do opowiadania to przełamałaś nim mije silne postanowienie że do października nie przeczytam nawet rozkładu jazdy autobusów, no ale przecież nie mogłam sobie darować opuszczenia nowego opowiadania i zdecydowanie nie żałuję swojej decyzji :)

    z pewnością powinnam napisać coś jeszcze, ale jakoś nie mam siły a poza tym mój pokój wygląda i pachnie jak wielka popielniczka (niedopałki mam nawet w doniczce z paprotką....) więc czas coś tym zrobić :)

    ~angelus, 2011-06-30 17:36
    @
    Łiii! ;D Strasznie się cieszę! I gratuluję, oczywiście, jakżebym mogła nie pogratulować takiego sukcesu. :)
    Nadal szykujesz się na karetki, czy wybierasz sobie jakąś inną specjalność? I czy radzisz mi na przeziębienie coś fajniejszego, niż aspiryna? xD (to nie tak, że Cię wykorzystuję, prawdaaaa...)

    Nie martw się, kolesie od Nobla się zgłoszą - wszak żywienie się tylko fajkami i herbatą jest większą oszczędnością, niż jedzenie pełnych posiłków! Po prostu MUSZĄ to zauważyć! No, chyba, że fajki nadal będą po 10 zeta za paczkę, bo to z oszczędnością nic wspólnego nie ma, a i mojemu portfelowi jakoś wesoło nie jest, gdy muszę się szargać na nowe. xD

    ~mechalice, 2011-06-30 22:34

    OdpowiedzUsuń
  3. [konwersacja z angelus standardowo nieco skrócona :)]

    Widzę, że początek pisałaś pewnie nieźle się przy tym bawiąc ^^ Że tak powiem sedno sprawy potraktowałaś dość pobieżnie, ale na szczęście ubierając je w dość ciekawe sformułowania. Ogólnie rzecz biorąc Madara cały czas zachowywał się lubieżnie i był strasznie pewny swego. A Itachi musiał ulec, bardzo chciał się z nim "pobawić". Szczerze mówiąc gdybym pisała o nich też wybrałabym tę drogę^^ Dziękuję serdecznie za oneshocika i posyłam wirtualne całusy w podzięce (ach, przecież wzamian rysnęłam Ci Nejiego xD). A, chrapiący kilka ścian dalej Kisame był po prostu genialny! ;P

    ~Kimi, 2011-07-02 16:20
    @
    Proszę bardzo - naprawdę się cieszę, że się podobało. :D I wiem, wiem, muszę się kiedyś skupić i rozpisać harda, który będzie "bardziejszy", bo dawno takiego nie pisałam. Zdecydowanie powinnam przykładać się trochę bardziej. :)

    ~mechalice, 2011-07-02 22:03
    @
    Tu chyba nie chodzi o przykladanie się. Po prostu w końcu czlowiek ma dość - za dużo yaoi xD Ile można w kólko opisywać te same sceny? Nic dziwnego, że z czasem czlowiek idzie na chytrość i opisuje to pobieżnie xD" Sama tak czasem robię, czasem^^" Ale ja nie prowadzę bloga o samych yaoiowych oneshotach xD Więc mam lepiej xDDD"""

    ~Kimi, 2011-07-06 19:08
    @
    Uh... Trafiłaś w samo sedno. xD" Kurde, biedne postaci, wpadają w rutynę, a ja im na to pozwalam. I tu jest ten moment, w którym przydałoby "przyłożenie się", żeby coś z tym zrobić. :P

    No masz lepiej, że nie samo yaoi w rożnych konfiguracjach piszesz, tylko rzeczy bardziej fabularne. Dodajmy, te rzeczy, które muszę wreszcie skończyć, bo do jasnej ciasnej, cały czas przerywam, jestem na niewiadomo którym rozdziale i muszę szukać od nowa, który to był, nooo... O, za to wiem na pewno, że prawie skończyłam pierwszą część. xD Za jakiś rok nadrobię z aktualkami może? I może zacznę komencić? :D

    ~mechalice, 2011-07-06 23:32
    @
    Walisz, chce Ci się czytać moją Modę na Sukces? ;P A mój blog i tak padnie, już przed wakacjami stracilam na niego chęć, nie pożyje on dlugo XD"

    ~Kimi, 2011-07-10 19:31
    @
    No chce mi sie, chce. Tylko jak sobie znajduję czas, usadowię sie wygodnie z kawką, to mi się zlatują ludzie zewsząd i z czytania nici... =.=""
    Ale to nie szkoda go tak zostawiać po takim długim okresie zajmowania się nim? Czy już zmęczenie materiału totalne i "Janiemogęnatopatrzeć!"?

    ~mechalice, 2011-07-13 18:27
    @
    Wolę rysować, ot cała tajemnica. Ale dociągnę blog do końca, wypada jednak to ładnie zakończyć ^^

    ~Kimi, 2011-07-21 11:59

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ogarniam, jak można mieć tyle weny na tak dużą ilość one-shotów? Świetne ^^ I nawet żadnych błędów nie ma - normalnie, zachwyt.

    OdpowiedzUsuń